sobota, 29 czerwca 2013

Lista Obecności


Jak słusznie zauważyliście na liście jest nas więcej niż w rzeczywistości, więc robimy letnie porządki.

i.am.joker.you.are.dead@gmail.com
katara13@vp.pl
he.works.in.shop@gmail.com*
evee.niewidzialna@gmail.com*
potential.moron@gmail.com*
invisiblewallx@gmail.com 
kukielka.chan@gmail.com
crulless@gmail.com
czarnooka.temperowka94@gmail.com*
night.light090@gmail.com
medsbill@gmail.com*
hana.freak.69@gmail.com
korens1995@gmail.com*
colorfulbutterfly93@gmail.com
tastelikeyourdesire@gmail.com*
kaasiek18@gmail.com
tailorstoner@gmail.com
kassidycristal@gmail.com
animowka@gmail.com
karoli128x@gmail.com*
zaczarowana9@gmail.com*


Gwiazdka (*) przy waszym mailu oznacza że jesteście obecni.
Lista potrwa dwa tygodnie do 13 lipca włącznie.
Osoby do których zostały wysłane zaproszenia i nie potwierdziły ich również zostaną usunięte.

środa, 26 czerwca 2013

How much do you know about pain

Anton Fayle
 |Genewa, Szwajcaria| 19.02.1990 |Instrumenty strunowe, fortepian|Dwuosobowa 24|

Kim tak naprawdę jesteś?
Na pewno nie imieniem,
wagą czy wzrostem,
ani płcią,
nie jesteś wiekiem,
i nie jesteś też tym skąd pochodzisz,

Jesteś swoimi ulubionymi książkami,
kreskówkami, które oglądasz niedzielnego poranka,
muzyką, której słuchasz kiedy wychodzisz na spacer,
jesteś swoimi myślami,
marzeniami, które utknęły w twojej głowie,

Jesteś tysiącem różnych rzeczy,
ale inni widzą tylko
milion rzeczy, którymi nie jesteś.

Nie jesteś tym skąd pochodzisz,
tylko tym dokąd zmierzasz.

Punktualnie kwadrans po trzeciej po południu drzwi do ogromnego domu otwiera chudy chłopak. Bezszelestnie idzie nieskazitelnie czystymi korytarzami mijając kolejne pomieszczenia. Dochodzi do najbardziej wysuniętego na północ pokoju i kokieteryjnie zamyka drzwi. Chociaż przecież i tak nikt nie zwróci na to uwagi, przecież nikogo nie ma. Nigdy nikogo nie ma.
Najciemniejszy pokój. Kruczoczarne zasłony zapobiegają dopływaniu jakiegokolwiek światła zza wielkich okien. W pomieszczeniu tylko jeden mebel. Czarny fortepian.
Teraz już mozolnym krokiem podchodzi do instrumentu. Zasiada przed nim na taborecie, a na jego twarz wstępuję blady uśmiech. Przeczesuje dłonią gęste włosy i wolno rozciąga długie palce. Patetycznie zbliża ręce do klawiszy, aby po chwili usłyszeć dźwięk ukojenia. Zaczyna grać. Smukłe palce zwinnie suną po klawiaturze fortepianu, a jego ciało na początek przechodzi jakby elektryczny dreszcz, który potem przeradza się w falę ekstazy, aż nareszcie nadchodzi moment, w którym czuje tylko błogi spokój. Czysty umysł, a przede wszystkim wolny od kokainy. Na chwilę, chociażby na moment, ale jednak uwalnia.


Uosobienie tego czego nikt nie pragnie uosabiać. Zepsuty do szpiku kości, bez jakiejkolwiek kurtuazji egoista. Dziwny, zamknięty w sobie i nigdy, ale to nigdy nie dzieli się swoją historią. Raczej nie mówi, chociaż czasami aż zanadto. Lubi chodzić po dachach wysokich budynków. Wirtuoz swojego gatunku, skrycie aspiruje do bycia kompozytorem.

***

Taka oto postać wyszła, pewnie karta będzie modyfikowana. Chętni jesteśmy na wszystkie wątki. :) Zdecydowanie wolimy zaczynać niż podrzucać pomysły. Najczęściej można nas spotkać wieczorem.


wtorek, 18 czerwca 2013

Look for the girl with the sun in her eyes.





Ariana Felint. 
06.06.1995. 
Pokój numer 12. 
Wydział literatury: Literaturoznawstwo. 

W skrócie? Zdrowo oderwana od rzeczywistości, wiecznie zainhalowana głodem, przenośnym, dosłownym, podskórnym, względem duszy, umysłu, ciała. Wplątana w afery narkotykowe, zmuszona opuścić kraj, wróciła, po cichu, tak samo, jak po cichu zniknęła. Nie chcesz wiedzieć, co działo się tam, w miejscu, gdzie spędziła ostatnie sześc miesięcy.
Mawiają, że ludzie zmieniają się co siedem lat. Moje siedem lat trwało pół roku, nieważne, co zro­bię, i jak bar­dzo się sta­ram, bo i tak nie osiągnę wyżyn błogos­ta­nu, pros­pe­rity i bez­pie­czeństwa, jak wielu in­nych ludzi. To, ja, ta sama, z tymi samymi oczyma, tymi samymi wiecznie suchymi ustami, ze swoim przeraźliwie chudym ciałem i szaleńczym ogromem myśli. Mimo to, inna.

I'll stay awake when you can't get to sleep.

Będę jedynie zmierzać w kierunku sytości, zbliżać się do niej, aby nigdy jej nie osiągnąć. Pokocham moją pustkę. Oddam się postnej nirwanie.





Najsilniej chciałbym zobaczyć kiedyś w nie swoich oczach szczerą przyjaźń, o miłości pokornie milczę. Ale jak tu żądać prawdy, kiedy bezwarunkowo czyste jest w nas tylko to, czego nawet nie umiemy dobrze wyrazić, czego inni nigdy nie zobaczą, nie będą umieli się odnieść? Śmieszna szlachetność w alienacji, patos będących poza streszczony w samotnych posiłkach i pustych łóżkach. Jestem niestabilna emocjonalnie i nie mam nad tym kontroli, chwile względnej euforii przeplatają uderzenia przygnębienia tak silnego, taka sinusoida bez równowagi, pozbawiona wszelkich granic. Jest cudownie, bo pijemy herbatę, gadamy, jest ładna pogoda, ale mam w sobie czarną dziurę, która cały czas promieniuje. Jak każdy zneurotyzowany typ przeżywam momenty euforii. Im większa euforia, tym potem większy dół.  

Niemoc przy rozbijaniu się o słowa, o chłód tych ważnych. I niemy smutek, bo to chyba nie działa w drugą stronę. Spocznij, umrzyj - nikt nie zauważy. Między jedną tabletką, a drugą, między drugą, a trzecią, nigdy dość.



 jest we mnie
śmierć
i jest we mnie
życie 
wszystko jest we mnie
i nic we mnie nie ma




wtorek, 4 czerwca 2013

The waves will pull us under...



 I watch you like a hawk...
I watch you like I'm gonna tear  you limb from limb 
Will the hunger ever stop ?
Can we simply starve this sin ?



Porywczy wicher brał liście w swe objęcia, gdy szczęśliwa rodzinka z nowym dzieckiem poszła na zdjęcia. Ślicznie błyszczące ślepia, dwie panie w beretach i kilku panów w kaszkietach. Nowe suknie, buty, surduty i oczywiście różowe, odświętne pieluchy. Nasz młody gość, będąc w silnych ramionach ojca, płakał uparcie wołając "Do kojca!". Miejsce to nijak nie wpadło mu do gustu, począł więc jęczeć, bredzić o urokach odpustu. On panem waszym jest ! Do domu czas nagli !  Przecież dziś w telewizji nowy odcinek Cioci Gagli...

Młodość, szkoła, wzloty i upadki... Trzeba przyznać, że w jego przypadku dość często zdarzały się wpadki. Szczególnie te intymne, będące tabu tematem, bo chłopiec w owej chwili stawał się katem. Języczek niebezpiecznie wodzi, dziewice do szkolnej szatni zwodzi, choć trzeba i przyznać, że czasem zdarzały się i bardziej dojrzałe pannice. A chłopak muskał, przekraczał moralne granice...

Od zawsze ciągnęło go do niewoli, ot tak, po prostu, bez żadnej jego kontroli. Pierwsze hausty, machy, krechy.... Matka głowiła się za jakie grzechy ? Bogactwo i sławę za cel sobie obrał przez co w każdy możliwy konflikt z prawem całym sobą się oddał. Narkotyki, alkohol, dziwki, hazard... 


Twarz bez skazy, ręce pełne bandaży, bo gdzieżby inaczej z tym bezlitosnym potworem roznoszącym wszem i wobec swoje mniemanie ? Serce niby puste, a dusza wciąż pogrąża się w głąb smolistej cieczy, ulega pokusie i hula rozpustnie. Zło z pięknem zazwyczaj w parze chodzi, więc i On urokiem osobistym swobodnie rozwodzi liczne małżeństwa, związki, relacje, wprowadzając swe ofiary w specyficzny rodzaj amoku, uwielbienia każdego swego kroku. Uparcie ślęczy, dąży, by w końcu kogoś pogrążyć. Trzeba przyznać, że sprawia mu to radość niebywałą, acz cóż poradzić, że jest osobą w związkach nie trwałą ? Wspomnijmy, że liczy się tylko zabawa - pan, pani, panienka, czy przysłowiowa baba. Uśmiechnie się słodko, czasem puści oczko i ot, niby niewinnie wtrąci kobietę w rozkosz. Subtelne pieszczoty, idealne muśnięcia... Och, jakże by dziewczę chciało mieć na stałe takiego księcia ! Toż to czysty Pan mroku, więc wybudźże się kochanie z tego uroku ! Na co dzień agresywnie sapie, jak również często pazurami drapie. Zwierzę to przerażające, nijak troski kojące, acz bardziej ciągle psocące. Chaos wszędzie, co to będzie ? Ach, nie, chwila, czy obchodzi go taka siła ? Obojętne ślepa błądzą, mącą, aż ofiara w końcu z równowagi wytrącą. Kpiący uśmiech maluję się wśród kącików, więc koniec już tych dennych wierszyków... 


Quentin Lewis Bligh 

10 lipiec 1996 r.
Urodzony w Leeds, wychowany w małym miasteczku Crook w hrabstwie Durham
Pokój 25
Wydział artystyczny; sztuki piękne; animacja
Oddział odwykowy; narkomania, alkoholizm, seksoholizm
-----------------------------------------------
Witam serdecznie ! Na wątki, wszelakie powiązania zawsze chętna...
Karta, cóż... Jest jaka jest. Nie będę obiecywać, że się zmieni, gdyż nie jestem co do tego pewna... Możliwe, że z czasem pojawią się nikłe, ale to naprawdę nikłe poprawki, o.
Cytaty z piosenki zespołu Bring me the horizon - Deathbeds
Buźki użyczył Miles McMillan 


poniedziałek, 3 czerwca 2013

When you love someone... It hurts.


Zoja Rivers
27.06.1995
Urodzona w Moskwie, mieszkała w Londynie.
* Wydział literatury: dziennikarstwo
* Pokój numer 8

Zoja uwielbia politykę. Tak, tak może to trochę dziwne, ale istnieją jeszcze osoby, które poranki spędzają na sprawdzaniu tego co dzieje się w rządzie. Jej marzeniem jest zostać słynną dziennikarką i codziennie relacjonować światu najświeższe działania polityków. Dziewczyna lubi czytać książki i to nie tylko te obyczajowe, ale także książki historyczne. W między czasie lubi wyciągnąć starego Feda, którego odziedziczyła po zmarłej wskutek nowotworu matki i uwiecznić na papierze kilka pięknych chwil. Zoja należy do osób, które są wiecznie na diecie. A mimo tego, oprócz porannej gazety zawsze funduje sobie kilka kostek białej czekolady. Nastolatka uwielbia jogging. Bieganie pozwala jej nie tylko wyrzeźbić sylwetkę, ale też pozbyć się złych emocji. Zoja nie potrafi się nudzić. Bezczynność doprowadza ją do białej gorączki dlatego zawsze bierze na siebie mnóstwo obowiązków, które powodują, że jej noce są bezsenne bo przecież na nic nie starcza jej czasu. Ma dość analityczny umysł z talentem do  analizowania, ulepszania i usprawniania złożonych procesów pracy. Bez większego wysiłku przychodzi jej realizacja określonych celów, do których potrzebny jest szybki, spostrzegawczy umysł. Niektórzy uważają ją za typową "kujonkę", jednak ona sama uważa, że nauka jest jej obowiązkiem dlatego nieźle radzi sobie w szkole. Prowadzi samotne życie. Nie lubi pracować w grupach i zazwyczaj nie ma wokół niej grona przyjaciół. Z powodu samotności stała się dość egoistyczna i często myśli jedynie o sobie samej. Jest realistką i do wielu spraw podchodzi dość sceptycznie i jest ostrożna, gdy ma podjąć jakąś decyzje. Nie lubi się spóźniać i zawsze jest wszędzie przed czasem. Jest ateistką. Boga i kościół ma gdzieś. Jednak wierzy w karmę. Stara się czynić dobro chociaż wiadomo, że nikt nie jest ideałem... 
Zoja nie wyróżnia się z tłumu. Wygląd nie ma dla niej znaczenia, jednak chce być zadbana i schludna. Czasami przegląda magazyny modowe w poszukiwaniu ciekawych inspiracji. Zoja jest średniego wzrostu. Ma jedynie metr i sześćdziesiąt siedem centymetrów, choć dla niektórych to już dużo. Jest szczupła, jej ciało ma rysy dosyć sportowe jednak jak nie jedna z nastolatek potrafi narzekać na to, że tu czegoś jest za mało, a tutaj czegoś za dużo. Bohaterka jest słowianką. Mam długie, choć rzadkie włosy koloru blond. Codziennie zaplata je w śmiesznego koka na czubku głowy, którego poprawia co kilka minut. Często łapie za nożyczki i obcina niemiłosiernie zniszczone słońcem końcówki. Jej brwi są jasne i delikatne. Oczy są zwierciadłem duszy... Czyli dusza Zoji jest dość ukryta, ponieważ jej oczy są małe i spod wytuszowanych rzęs często trudno je dostrzec. Mają dziwny kolor. Ni to niebieski, ni to szary... Te oczęsta są trochę skośne, a prawe jest odrobinę mniejsze od lewego. Nos jest prosty i nieco zadarty. Na wielu zdjęciach Zoji widoczne są dziury w nosie. Do swoich ust dziewczyna nie ma zastrzeżeń. Równe wargi w kolorze truskawki dumnie prezentują się na jej buźce. Często przygryza jej w zamyśleniu. Jej cera jest blada, a na wyraźnych policzkach często pojawiają się wypieki. Dziewczyna często trzyma dłonie w kieszeni. Nienawidzi swoich chudych palców i paznokci, których właściwie nie posiada bo w stresie ciągle je obgryza. Na lewym nadgarstku ma tatuaż, który przedstawia przełomowe daty w jej życiu. Dlaczego lewy nadgarstek? Mhm... Po pierwsze jest leworęczna. A po drugie to bliżej serca. Ma kilka wyraźnych pieprzyków na brzuchu. Ubiera się zwyczajnie. Nie nosi biżuterii. Stawia na prostotę i minimalizm. Bo czasem mniej znaczy więcej. Od czasu do czasu lubi ubrać sukienkę i wyglądać niczym bizneswomen. A co gdy znajdzie się już w swoim pokoju? Wtedy ubiera szary dres i w nim spędza cały swój wolny czas. 
Rodzina? Co z jej rodziną? Dlaczego siedzi zamknięta w szkole specjalnej? To oczywiste. Nie ma nikogo kto mógłby się nią zająć. Oprócz starej ciotki, która nie mogła nic poradzić na problemy psychiczne i próby samobójcze chrześnicy. Zoja w wieku sześciu lat straciła matkę, a rok temu została sierotą. Jej ojciec nie radził sobie z życiem i wychowywaniem córki.  Często próbował utopić smutki w alkoholu, po który sięgała też Zoja. Zeszłego lata pijany pan Rivers wyskoczył z dwunastego piętra ich małego mieszkanka w centralnej części Londynu. Matka Zoji była rosjanką stąd słowiańska uroda córki. Pana Riversa poznała na zjeździe fotografów architektury z Europy na początku lat dziewięćdziesiątych. Tych dwoje szybko zakochało się w sobie, ożeniło, a kilka lat później na świat przyszła Zoja. Przez pierwszy rok swojego życie mieszkała w Moskwie następni rodzina przeniosła się do Londynu, gdzie urodził się pan Rivers. W 2001 roku Pani Rivers zachorowała na nowotwór i wycieńczona chorobą odeszła z tego świata. 
Zoja nigdy nie miała przyjaciół. Zawsze musiała zajmować się ojcem alkoholikiem. i samą sobą. Pracowała w małym barze, aby zarobić na utrzymanie. Obecnie utrzymuje się ze stypendium i zasiłku. Piła mnóstwo alkoholu i czasami zdarza się jej jeszcze pić... Czasami? Właściwie co drugi dzień  wypija kilka butelek wina albo wódkę.Narkotyki? Nigdy nie próbowała,ale zawsze cholernie fascynowało ją zachowanie ludzi po kwasie czy kokainie. Czasami wpada w dołki nastrojowe, co spowodowane jest tym, że jako dziecko przeszła depresję i przeżyła szok spowodowany śmiercią matki. Nie utrzymuje kontaktów z ciotką, która jest jej opiekunem prawnym. Trzyma w pokoju świnkę morską Lucy. Lubi spokojną muzykę. Jej ulubioną wokalistką jest Lykke Li. Dużo je, ale niektórzy podejrzewają u niej anoreksję czy tam bulimię. Nie, to nie tak... Ona po prostu nie lubi mieć długo pełnego żołądka dlatego nie dziwcie się, że czasami znika w toalecie na kilka minut po posiłku. Właściwie wszędzie jej pełno, a nikt jej nie zna. Od tak. Dziwna postać. 


Twarz : Toni Garrn


[ Uff.... Cały dzień pisania karty i kreowania tej postaci. Coś nie tak? Proszę o wytykanie mi błędów. ;) Zawsze chętna na wątki! ] 

prawdziwy mężczyzna nosi garnitur



trzy zasady gwarantujące ułożone życie: zachowaj spokój, zachowaj porządek, zachowaj siebie

Łatwo go zirytować, trudno rozzłościć. Dużo myśli, niewiele mówi. Jak na osobę tak aspołeczną - bystry empata. Pedant, miłośnik drogich garniturów i drogich wiecznych piór. Pije tylko wino, w małej ilości. Inteligentny ponad miarę, acz nie żywiący specjalnie ciepłych uczuć do swoich pacjentów. Jego czas jest drogi, nie tylko dla niego, ale też dla innych. Nie przepada za zwierzętami, nie przepada za dziećmi, nie przepada za niczym, co implikuje chaos. Profesjonalista.


Reinhart du Maurier | psychiatra | lat 51 | bogaty facet w garniaku | nie odgryza głów, bo to zbyt prymitywne | 


/taka zajawka. propsy dla ludzi, którzy poznają tego mężczyznę. nie pytać się, czy chcę wątek, bo to oczywiste. za to możesz rzucić pomysłem/

Be Forever Young




Nate Kinney | 35 lat | Terapeuta : Alkoholizm |Pittsburg – Ameryka |



 Nate jest człowiekiem, który zapewne bał się przekroczyć 30 roku życia.
Jest terapeutą chodź sam nie jest święty lubi zabalować, użyć, wziąć, wciągnąć, wypić.
Ma własna agencję reklamową. 


Do Antyhing
Say Anything
Fuck anything. 
No excuses
No apologies
No regrets 

 Arogancki, narcystyczny, mówi to co myśli. Zawsze stawia na swoim, jest samowystarczalny, mało kiedy przyznaje się do błędów. Jest na pewno osobą, która nie wierzy w miłość. Po za tym jest dobrym terapeutą, albo dzięki temu. Sprawia że ludzie zaczynają w siebie wierzyć i stają na nogi. Pokazuje im jak może wyglądać ich życie.
I don't give a shit


 Ma około metra osiemdziesięciu, jest dobrze zbudowany, ma brązowe włosy, zawsze delikatnie zmierzwioną grzywkę, zielone oczy podkrążone od nieprzespanych nocy. Co go wyróżnia to jego postawa człowieka który zawsze osiąga swoje cele nie ważne w jakiej dziedzinie. 


[Nie wiem jakoś tak :) ale zapraszam do wątków i jeszcze będę tu mieszać :)
Na zdjęciach i gifach Gale Harold. Cytat i inspiracja jego rolą Briana Kinney'a :) ]

niedziela, 2 czerwca 2013

Don't fall in love.


 Christina Elanie Michelle McDonald. Idziemy do KFC?
Lat szesnaście. Ty, to się, Dave, starzejesz. 
Całe metr dziewięćdziesiąt cztery wzrostu. Przynajmniej dostanę do najwyższej półki.
 Alkohol, papierosy i tatuaże. Stary, narkotyki to zło.
Nic nie ma sensu. Może powinnam zacząć czytać książki?
Dwie próby samobójcze. Przestań ratować mi tyłek, Dave.
Żadnych blizn. Przecież jestem śliczna!
 Posuwająca się do przodu anoreksja. Nawet nie waż się mówić, że jestem śliczna.


Zasada pierwsza: Pełnego imienia panny McDonald mogą używać tylko najbliżsi.
Zasada druga: Pozostali mogą nazywać pannę McDonald a) Chris, b) Elle, c) Stalówa, d) trzecim imieniem.
Zasada trzecia: Panna McDonald nie ma najbliższych.
Zasada czwarta: Panna McDonald ma pełne prawo do łamania wszelkich istniejących zasad.

 Go, have some fun, I don't know, kill somebody!

Chris zasadniczo przestała wierzyć w szczęście, los, Boga, piękno, samochody, muzykę, książki, życie, kosmitów i ludzi wtedy, kiedy straciła matkę - matka wpoiła jej do głowy naprawdę wiele pozytywnych wartości (oraz miłość do science fiction), a umierając skutecznie udowodniła, że wszystkie są nicniewarte. Dziewczyna przestała wierzyć w Boga głównie dlatego, że nie chciała nawet myśleć o tym, czy matka może ją widzieć. Nigdy nie chciała jej zawieść. 
Tuż po śmierci najważniejszej osoby w życiu Christiny, dziewczyna zbuntowała się, zaczęła brać udział w jakichś głupich walkach ulicznych i wyżywała się na kim popadnie. Zapadała się coraz głębiej w siebie i czuła, jak od środka wypalają ją jej własne emocje. W tym samym czasie jej ojciec zalewał się w trupa i przegrywał coraz to większe sumy w idiotycznych zakładach.
Minęło jednak kilka miesięcy czystej samowolki i tłumionego smutku, kiedy Christina spotkała Davida Bowdena - dziwnego typa, który przysiadł się do dziewczyny płaczącej na krawężniku i powiedział, że może jej pomóc. To Dave nauczył ją, że nic nie ma sensu i że uczucia są zupełnie nieprzydatne. Zrobił z niej wredną pseudo socjopatkę, która przestała jeść, bo uznała to za zbędne, zapomniała o wszystkich swoich ideałach i tkwiła w przekonaniu, że teraz dopiero naprawdę żyje. Co zabawniejsze, sam przejął większość jej uczuć i emocji - spędzając prawie rok z załamaną nastolatką i usiłując pomóc jej się podnieść, zaczął nagle martwić się o nią i poczuł, że znalazł kogoś ważnego w swoim życiu - powoli odchodząca jednak od zmysłów dziewczyna nie potrafiła tego pojąć. Dave, przecież uczucia nie mają sensu. Dave, Ty mnie tego uczyłeś.
Christina McDonald dwa razy po pijanemu usiłowała szarpnąć się na swoje życie - David Bowden ratował ją za każdym razem, a kiedy zrozumiał, że zupełnie nie nadaje się na psychologa, podniósł jej ojca z kanapy i namówił, żeby choć raz zajął się córką. Dziewczyna wylądowała w Szkole Dla Trudnej Młodzieży - Dave odwiedza ją tam regularnie, sprawdzając jej stan i zastanawiając się, co będzie dalej. W tym samym czasie zajął się wyciąganiem jej ojca z nawyku i sprzątaniem zasyfionego mieszkania. Dave Bowden stał się aniołem stróżem rozbitej rodziny, w życiu której pojawił się przez przypadek.

What the hell are you even doing here?
Get over yourself
And stop smiling
Or you gonna get killed.


Pokój 27. Masz iść i się z kimś zaprzyjaźnić, Chris.
Kapitan drużyny koszykarskiej. Kiedyś byłaś w tym niezła, pamiętasz?
Boks. Idź i się wyżyj. Kiedyś Ci pomagało.
Wydział Literatury; Literaturoznawstwo i Pisarstwo. Znasz się. Znałaś się, Christie.

 ...W co ja Cię wciągnąłem.




[ ...Chyba jeszcze nie skończyłam tej karty.
Well.
Wszystkie cytaty mojego autorstwa, zdjęcia bezkarnie ściągnęłam z weheartit i superprofesjonalnej strony o jadłowstręcie psychicznym. Tak, stworzyłam sobie postać, która jest karykaturą mnie i nie jest mi z tym źle.
Witam się, tak czy inaczej - Christina McDonald, z deka odmieniona, ale tamtej starej i tak chyba nikt nie pamiętał. 
 38055504 - zostawiam swój numer GG (zawsze na niewidoku, aktywna dniem i nocą, nie ma co się wstydzić) zapraszam do wątków... Allons-y! ]

sobota, 1 czerwca 2013

Damn a damn Damn. Dobre imię, to już podstawa, Noe.

Ledwie zjawiasz się tu a już przy tobie zgraja
Oczka lecą w ruch i tanie komplementy
Zastanawiam się ile razy to słyszałaś już
Ile razy otwierałaś
Nie wnikając kto przechodzi przez próg

/)~(\
 
Grożą i grzmią czarne scenariusze
Kąśliwy los wywołuje sztorm
A ty papierowa łódka
A stąd
Daleko port jak na złość
jak na złość

Nie przejmuj się
Każdy nawet najgorszy dzień ma swój kres
Nie przejmuj się
Ładuj procę i na trzy cztery pięć
Bęc
We wszystko co złe



|Noemi Damn Quirk| Lat 17|
|Pokój nr 4 - jednoosobowy| Wydział artystyczny - sztuki piękne - fotografia [modeling] i scenografia|
|Terapia - Alkoholizm | Pani kapitan drużyny siatkówki | Nieskrępowana ulubienica szkolnego pedagoga |
|Wszystko co złe, kawa i papierosy| Alkohol i brak jedzenia|
|Krew iście rosyjska jak i brytyjska| Wybuchowa, głośna i zagubiona|



[Okay, karta w budowie i na długo tak pozostanie, ale to namawia was tylko, no i mnie, do używania wyobraźni w wątkach. Cóż, chyba lepiej poznać postać poprzez wątki, niż wiedzieć kompletnie wszystko z karty. Ale jak już poprawię oceny, to zawita tu piękna karta. Macie moje słowo. A Steve Black liczy się ze słowami. No to zostawiam wam moją Damn, ano i moje gg : 38372002]

[Pierwszy cytat : Happysad- Na ślinę
Drugi cytat : Happysad- Wszystko co złe]

Sex and violence.

"On był stukotem butów o kamienny bruk, 
gdy martwe ulice milczały jak grób.
Uśmiechem diabła w zadymionej spelunie, 
krzykiem radości w rozgrzanym tłumie."


Jimmy "Sid Beverly

|Ogólnie możesz dostać w ryj, jeśli krzywo na mnie spojrzysz.|Zdecydowanie nie jestem grzecznym chłopcem.|Moją matką ulica.|Jakieś hobby? Wódka. A może sport? Seks, się liczy?|Jestem przekleństwem tego świata.|Co warte jest życie?|Bij gnoja w łeb.|Tę tam to ja chyba rozdziewiczyłem...|To wszystko to po prostu moja reputacja.|


Jedynak. Z nadopiekuńczą matką alkoholiczką. Bez ojca. Tak zwane "trudne dziecko". 
Rodowity londyńczyk. Punk. Basista. Palacz. Ćpun. Kokainista. Motocyklista. Wielbiciel tatuaży. Diler. Prowodyr bójek. Chuligan. Cynik. Kłamca. Manipulator. Domniemany sadysta i socjopata. Recydywista.


Klasa: Gitary wszelkiego rodzaju
Pokój: 20
Terapie: narkomania, alkoholizm, seksoholizm.



 "Gdy byłem bardzo mały i o tym nie wiedziałem
Myślałem, że kimś będę, bo marzenia miałem."


 


Impreza trwa już jakiś czas i wszyscy najwyraźniej bawią się doskonale. Z głośników płynie rozdzierający, męski wokal w akompaniamencie głośnych gitar oraz perkusji. Całe mieszkanie wypełnione jest po brzegi ludźmi. Kolorowe włosy, piercing i tatuaże to wśród nich nic nadzwyczajnego, więc jeśli jesteś "normalnym" człowiekiem, możesz poczuć się tu jak na innej planecie. Przepychasz się przez tłum aż w końcu siadasz na jakiejś kanapie i rozglądasz się dookoła. Zauważasz go nieomal od razu. Siedzi na stole, nogi obute w ciemne, znoszone glany opiera na krześle brudząc tym samym podeszwami jego obicie. Jest tutaj ze wszystkimi, ale jednocześnie jest całkiem sam. Z nikim nie rozmawia, do nikogo się nie uśmiecha. Choć na pozór wygląda zupełnie tak jak reszta uczestników tej imprezy, jest w nim coś, co sprawia, że wydaje ci się zupełnie inny. Jego oczy lśnią w półmroku niezdrowym blaskiem. Unosi chude, ale jednocześnie dość umięśnione ramię ozdobione tatuażami i przeczesuje palcami rozczochrane, czarne włosy. Jego usta z których wystaje tlący się papieros, wykrzywiają się w cynicznym grymasie, swoistej parodii uśmiechu. Jest w tym brunecie coś hipnotyzującego, coś co nie pozwala ci oderwać od niego wzroku. Patrzysz nadal i z pewnym zdziwieniem odkrywasz, że w przeciwieństwie do reszty towarzystwa, ów osobnik nie ma na sobie tony agrafek, łańcuchów, ćwieków, naszywek, piercingu i tym podobnych dodatków. Właściwie w porównaniu do nich jest ubrany bardzo prosto. Oprócz glanów ma na sobie jedynie wąskie, czarne spodnie rozdarte w kilku miejscach oraz luźną koszulkę z nazwą zespołu, którego i tak nie kojarzysz. Na kolanach spoczywa złożona niedbale skórzana kurtka. Garbi się i opiera łokcie o kolana wodząc dookoła obojętnym, ale jednocześnie nieco nieprzytomnym wzrokiem. Po chwili sięga po butelkę wódki ustawioną obok niego na blacie, upija z niej długi  łyk i odstawia z powrotem na stół. Ociera usta dłonią. Nagle zupełnie niespodziewanie wasze spojrzenia spotykają się. Wydaje ci się, że on wie, że przyglądasz mu się od dłuższego czasu. Wygląda na rozbawionego w ten swój cyniczny, powściągliwy sposób. Wyciąga dłoń w twoim kierunku i prostuje środkowy palec pokazując tym samym jaki ma do ciebie stosunek. Później opuszcza swoje dotychczasowe miejsce i z butelką wódki w dłoni znika w tłumie. Ty natomiast nie ruszasz się z miejsca, bo przecież tu, gdzie zapewne właściwie znalazłeś się zupełnie przez przypadek i tak nie masz nic do roboty. Postanawiasz więc znaleźć sobie inny obiekt obserwacji i przez kolejne kilka minut rozglądasz się dookoła. Nagle, zupełnie niespodziewanie znowu pojawia się tamten brunet. Widzisz go jak w towarzystwie innego rudowłosego, dziwacznie ubranego chłopaka przemierza tłum. I co dziwne, ta kolorowa, skłębiona w tym miejscu masa ludzi, za każdym razem ledwo zauważalnie rozstępuje się, żeby go przepuścić. Mimo to, po krótkiej chwili znów tracisz go z oczu. W końcu znudzony ruszasz swój tyłek z kanapy i zanurzasz się w tym kolorowym tłumie tak jak zrobił to chwilę wcześniej tamten chłopak. Przez chwilę krążysz niezdecydowany, w twojej dłoni pojawia się papierowy kubek z jakąś sokowo-alkoholową mieszanką, z którego upijasz łyk. I wtedy znów go widzisz. Stoi w kącie, ale tym razem już nie samotnie. Przypiera do ściany jakąś dziewczynę, której najwyraźniej, paradoksalnie, bardzo się to podoba. Całują się. On oczywiście nie trzyma rąk przy sobie - wręcz przeciwnie. Blade, pokryte tatuażami  wydają się być dosłownie wszędzie.
Dziewczyna również nie pozostaje mu dłużna. Para wygląda jakby miała zamiar zaraz zacząć uprawiać seks na oczach tych wszystkich ludzi. Zaczynasz się zastanawiać czy coś takiego jest w tym chłopaku, że doprowadził tę dziewczynę do takiego stanu czy też jest ona po prostu jedną z tych, które puszczają się zawsze, wszędzie i z nieomal każdym chętnym. Ale przecież i ciebie coś w tym brunecie zaintrygowało choć przecież wygląda on na zwykłego męta, kogoś na kogo widok ludzie wytrzeszczają oczy i z politowaniem kręcą głową. A może nie do końca? Może wręcz przeciwnie? Schodzą mu z drogi? Boją się? Nagle dociera do ciebie, że dookoła tej pary powstała niewielka wolna przestrzeń - jakby tłum chciał im zapewnić trochę abstrakcyjnej wręcz w tym wypadku prywatności. Nikt też nie zerkał w ich stronę ani nie komentował w żaden sposób rozgrywającej się właśnie sceny, co było autentycznie dziwne. Patrzysz dalej i zauważasz, że jedyne nieliczne spojrzenia padające w jego kierunku są pełne rezerwy, mieszanki strachu i szacunku. Kim jest ten chłopak? W końcu ciekawość zwycięża nad rozsądkiem i zaczepiasz jednego z uczestników imprezy pytając o tamtego chłopaka. Nie chce albo nie potrafi odpowiedzieć na to pytanie. Podobnie jak kilka innych osób. W końcu jeden z pytanych spogląda na ciebie z wyraźnym zdziwieniem, po czym zwięźle i z pewnym wahaniem odpowiada na twoje pytanie. Mówią na niego Sid, jest gitarzystą takiego zespołu. Straszny świr. Podobno handluje prochami, robi różne paskudne rzeczy i ma nawet układy z mafią. Jeszcze raz patrzysz na tamtego stojącego przy ścianie chłopaka po czym kręcisz głową z niedowierzaniem, nieomal wykpiwasz swojego rozmówcę. Postanawiasz więcej nie zawracać sobie głowy tym dziwnym chłopakiem ani bzdurami jakie wygadują na jego temat. Nie zdajesz sobie jednak sprawy, że nieomal za każdym razem kiedy twoje spojrzenie padało właśnie na niego, on to zauważał i wiedział o tym. Nie wiesz również, że niedługo jego rudowłosy przyjaciel poinformuje go o tym, że o niego wypytywałeś. W końcu po jakimś czasie postanawiasz opuścić tę imprezę. Wychodzisz z mieszkania i szybkim krokiem schodzisz po schodach by już po chwili znaleźć się na słabo oświetlonej, bocznej uliczce. Na początku nie słyszysz towarzyszącego ci stukotu podeszw ciężkich butów uderzających o chodnik. Dociera on do twoich uszu dopiero po chwili i wtedy jest już za późno, żeby uciec. Przyśpieszasz kroku, a wkrótce biegniesz już i skręcasz, co okazuje się twoim największym błędem. Trafiasz w ślepą uliczkę odcinając sobie dalszą drogę ucieczki. Napastnik popycha cię na ścianę, która zatarasowała ci drogę. O dziwo nieomal nie jesteś zdziwiony gdy okazuje się nim być On, tamten chłopak z imprezy. Jego twarz przypomina przerażająco opanowaną i zimną maskę, ale w oczach tli się mieszanka gniewu i okrucieństwa, i nagle czujesz, że nie wyjdziesz z tego spotkania bez poważnego uszczerbku na zdrowiu. W dłoni twojego napastnika pojawia się nóż, który przypierając cię do tej przeklętej ściany, przystawia ci do twarzy.
- Kim jesteś?- jego głos jest zadziwiająco równie opanowany jak wyraz jego twarzy. Spokojny i cichy. Nieco zachrypnięty. Do twoich nozdrzy dociera zapach wódki płynący z jego oddechu. Dopiero teraz dostrzegasz również, że jego źrenice są nieznacznie rozszerzone, jakby kończyło się lub właśnie zaczynało działanie jakiegoś narkotyku w jego organizmie. Ze strachu nie jesteś w stanie wydusić z siebie słowa, co wyraźnie go irytuje. Przesuwa nóż po twoim policzku powodując powstanie płytkiej rany biegnącej w jego poprzek. Zamykasz oczy.
- Następnym razem nie zorientujesz się nawet kiedy w miejscu twojego serca pojawi się rana wylotowa kuli. Rozumiesz?- nadal nie masz pojęcia czym mu się tak właściwie naraziłeś. Cala sytuacja wydaje się absurdalna, ale to on trzyma nóż przy twoim gardle, więc nie otwierając nawet oczu, posłusznie kiwasz głową. Słyszysz oddalające się od ciebie kroki i kiedy w końcu otwierasz oczy okazuje się, że on zniknął.

"Wojownik jest zimny, wojownik jest dumny
Stoi i patrzy wyniośle na tłumy
Nie wie co to strach nawet wtedy gdy
Osaczony jest, nie ma gdzie się skryć
On jest królem dżungli."




"Zawsze masz wybór zgodny z sumieniem
To Ty wiesz lepiej co dla Ciebie dobre
Zamiast być kukłą w elitarnych łapach
Przeciwności losu rozganiaj kopniakami
Przewracaj śmietniki, tańcz na samochodach
Napierdalaj żuli i demoluj knajpy
Świat Cię ciągle niszczy różnymi sposobami
Nie ma innej drogi - odpłać mu tym samym!"



 Charakter

Sid to uważa się za całkowitego skurwiela i egoistę, myśląc tym samym, że ma pełne prawo do traktowania ludzi jak zabawki i wykorzystywania ich do własnych celów. Zazwyczaj do każdego odnosi się z lekceważeniem i prawie wszystko, co mówi aż zionie sarkazmem. Ponadto chłopak jest bardzo pewny siebie i zdarza mu się zachowywać narcystycznie. Uważa, że nie ma żadnych słabości, a gdy ktoś pyta go o miłość wybucha szyderczym śmiechem. Przejawia wyraźne skłonności do sadyzmu. Ranienie innych ludzi, zarówno psychiczne jak i fizyczne, sprawia mu przyjemność. Doskonale kłamie i jednocześnie z łatwością potrafi wychwycić kłamstwa innych ludzi. Jeśli ktoś mu czegoś odmówi, wyegzekwuje swoje żądanie siłą lub będzie manipulował, szantażował aż osiągnie swój cel. Nie cierpi również wścibskich ludzi, którzy wypytują go o wszystko i całkiem niespodziewanie może wpaść w szał. Nie uznaje żadnych autorytetów, nigdy nie pozwala na to, żeby ktoś kazał mu cokolwiek zrobić.


"W nędznych spelunach płynęło me życie.
W najgorszych barach trwoniłem czas.
Niewdzięczne dziwki dawały mi rozkosz,
choć czułem ich oddech wciąż byłem sam.
Słońce stawało do góry nogami,
a blady księżyc był dla mnie jak brat."




Wygląd

Wysoki chłopak, który mierzy około metra dziewięćdziesięciu. Pierwszą rzeczą na którą każdy zwraca uwagę są jego kruczoczarne włosy, które tworzą "artystyczny nieład" na jego głowie stercząc niesfornie na wszystkie strony. Niektórzy ludzie mówią, że chłopak wygląda przez to, jakby uderzył go piorun. Co do jego postury to waha się ona pomiędzy chudą, a wychudłą w zależności od ilości zażywanych narkotyków oraz spożywanego alkoholu. Ponadto Sid ma bardzo jasną, wręcz bladą cerę i podkrążone oczy, jak na prawdziwego ćpuna przystało. Przeszywa ludzi spojrzeniem zielonych tęczówek, a jego usta zazwyczaj układają się w pełen cynizmu i drwiny uśmiech. Ma również kilka tatuaży; na szyi, klatce piersiowej, obu ramionach oraz palcach obu dłoni a także blizn rozmieszczonych na całym ciele pozostałych po licznych bójkach, w których brał udział.

"Nie wierzę w słowa, lecz wierzę w czyny
Wielu odeszło my wciąż stoimy
Moda jest dzisiaj, jutro jej nie ma
A naszej wiary zmienić się nie da
Prosta muzyka i brudne miasto
Przemoc, gdy trzeba, duma na zawsze
Wiara w przyjaciół, sztywne zasady
Nienawiść do tych, którzy nas zdradzą."


Inne
  • Jego pseudonim został mu nadany z powodu dość charakterystycznej fryzury i pochodzi od legendarnego basisty Sex Pistols – Sida Viciousa.  Uzależniony od nikotyny i narkotyków.
  • Jego ulubionym narkotykiem jest kokaina.
  • Potrafi grać na gitarze basowej oraz elektrycznej, a także trochę na perkusji. 
  • Gra na basie w punkowym zespole, którego jest współzałożycielem.
  • Jeśli chodzi o muzykę, słucha głównie różnych podgatunków punk rocka.
  • Od wielu lat zmaga się z bezsennością.
  •  Lubi bawić się w "pedofila" i rozdziewiczać niewinne dziewczęta.


Od autora:

[Kontakt pod numerem gg - 45183649 
Witam wszystkich, którzy dobrnęli po przeczytaniu tej karty aż tutaj. Na wątki chętny jestem zawsze. Online najczęściej po godzinie 15, w weekendy często przez cały dzień, choć nie jest to regułą, bo oprócz bloga mam przecież jeszcze życie. Lubię długie wątki i nie gryzę tak jak Sid.  Jeśli ktoś jest chętny, często można mnie również złapać po numerem gg, który podałem powyżej.  
Jeśli ktoś chce obejrzeć pełną paletę wdzięków Lou Pucci'ego zapraszam do obejrzenia teledysku "Jesus of Suburbia" zespołu Green Day oraz przeglądarki Google. Wszystkie cytaty, które zawiera karta postaci pochodzą z piosenek polskiego zespołu The Analogs. To tyle. :)]