piątek, 31 maja 2013

Specjal K I mean B





 
Bill Meds

1 Listopad 1992 rok. 5:30 Berlin. Sztuki Piękne: Fotografia. Instrumenty Smyczkowe: Skrzypce. Pokój 7. Alkoholik. Nałogowy palacz. Narkoman. Uwielbia czekoladę i tequilę. Był pod opieką wujka który go zdeprawował nauczył jak strzelać i zabijać za jednym ciosem. Pragnąc władzy zamordował Shuna ( jakuzę i przywódcę niemieckiej mafii - wuja) i zasiadł na jego stołku. Obraca narkotykami w całym świecie. 

Wnętrze:  Nie wiadomo tak naprawdę jaki on w końcu jest. Wiadomo że jest jak kot, chodzi swoimi ścieżkami i ma swoje humorki. Doskonale manipuluje ludźmi, perfekcyjnie kłamie. Jest wredną osobą, nie bojącą się mówić tego o czym myśli. Zbyt pewny siebie, inteligentny ma świetne zadatki na twojego pupilka



"Wygrzebuje spod skóry czerwone mrówki takie bolące i piekące.

Boże jak one bolą. Daj mi już żyć. Uśmiechnij się do mnie chociaż, delikatnie dotknij moje uda i powiedź mi że nie umrę.  

Boże jak ty wyglądasz"




Lustro: Zbędne są chyba opisy jego wyglądu, jest ponad przeciętnie wysoki bo ma aż 196cm wzrostu i waży bardzo mało tylko 66 kilo. Ma bursztynowe oczy, zgrabny nos i pełne usta jeszcze dopisz że ma różwne białe zęby. Wyraźną szczękę, oliwkową cerę i czarne włosy wygolone po bokach. Jest Przystojny.  
  


[Cześć i cześć. Będę chyba jeszcze zmieniać nie wiem  Zapraszam do pisania :) (cytaty pochyłe są mojego autorstwa*)]

73 komentarze:

  1. ["Uwielbia gorzki smak tequili. Słodki czekolady i zapach kokosa" - powinno być słodki smak/zapach czekolady, bo to głupio wygląda.
    Dobra. Ja chcę wątek. Jakies pomysły? :D ]
    Susan

    OdpowiedzUsuń
  2. [ witom :D może wątek ?:D ]

    OdpowiedzUsuń
  3. [ Jasne coś zaraz wymyśla :D ]

    Siedziałam sobie na szkolnym korytarzu ze słuchawkami w uszach. Byłam ciekawa jak to się potoczy życie w tej szkole , znowu tutaj trafiłam.. Ja to miałam pierdolone szczęście nie dość , że mnie wypuścili chyba tydzień temu to wróciłam tutaj po 3 dniach ... Brawo dla mnie naprawdę. Ale co mi tam znowu fajna zabawa tutaj będzie. Seskoczyłam z parapetu . Wsadziłam ręce w kieszenie spodni i ruszyłam przed siebie. Nawet nie wiem kiedy wpadłam na kogoś widać byłam tak zamyślona i pogrążona w muzyce.

    OdpowiedzUsuń
  4. [ nooo ba :D ]

    Spojrzałam na chłopaka z pod przymrużonych powiek.-Przepraszam , że żyję-wywróciłam oczami.Podniosłam się bez jego pomocy i wyczepałam spodnie na tyłku . Zmierzyłam chłopaka od góry do dołu. - Widzę , że ktoś skacowany -uśmiechnęłam się delikatnie

    OdpowiedzUsuń
  5. [A może będziemy kontynuowali tamto poprzednie? xD]
    Susan

    OdpowiedzUsuń
  6. [Wymyśliłeś, prawda? ;d]
    Soph

    OdpowiedzUsuń
  7. [No i nie poprawiłeś tego błędu xDD. co do wątku to może oni się kolegują/przyjaźnią/sypiają ze sobą i on poprosi ją by wzięła udział w jego sesji zdjęciowej? xD]
    Susan

    OdpowiedzUsuń
  8. [Teraz to brzmi głupio xD. I ja ci pomysł dałam, więc ty zaczynasz. Ponadto to on ma sprawę do niej, więc to on musi do niej przyjść xD]
    Susan

    OdpowiedzUsuń
  9. Wyciągnęłam paczkę szlugów i podałam mu jednązapalniczkę a drugą odpaliliłam papierosa.-Oj iwdać i to bardzo stary -powiedziałam wypuszczając dym z ust.- Tak w ogóle to jestem Kate , Kate Morgan-podałam mu dłoń

    OdpowiedzUsuń
  10. [Nie, nie, nie. Ty zaczynasz :D]

    OdpowiedzUsuń
  11. Nic nie powiedziałam tylko ruszyłam za chłopakiem.Widać , że lepiej mu było na powietrzu.-A ty skąd jesteś staruszku hehe-zaśmiałam się siadając na murku

    OdpowiedzUsuń
  12. -Haha śmieszne -powiedziałam ze śmiechem.- Nie ja akurat jestem z Polski-powiedziałam kładąc się na murku

    OdpowiedzUsuń
  13. Zaśmiałam się-No widzisz jaki ten świat malutki kochanienki-zaśmiałam się i podniosłam.-Co ty na to , że pójdziemy na lody-spojrzałam na niego pstrykając kipem z palców tak , że poleciał daleko.

    OdpowiedzUsuń
  14. Zaśmiałam się - wiesz masz dwa typu lodów -odparłam z uśmiechem . - Masz do wyboru albo kupić albo ktoś może Ci zrobić-odparłam i wybuchałm śmiechem

    OdpowiedzUsuń
  15. [No widzisz, jestem z Ciebie dumna xD]

    Melanie wciąż zdawała jej relacje z pobytu w szkole, zupełnie tak, jakby panny Howard tutaj nie było. Podbiegała, rzucała kilka nieskładnych zdań i uciekała, żeby flirtować z nieznanymi sobie chłopakami. Tak było i tym razem. Mimo że Alice miała ochotę od niej trochę odpocząć, ta nie dawała jej spokoju.
    - Pogoń ją. - usłyszała, lecz nie od razu zdała sobie sprawę z tego, że są to słowa skierowane do niej. Spojrzała w bok, na chłopaka siedzącego w sąsiedniej ławce. Wokół niego roztaczała się tytoniowa mgła. Jego wzrok był trochę nieobecny. Uśmiechnęła się nieznacznie, po czym wstała i ruszyła w jego stronę. Zupełnie nie przejmując się tym, czy może, usiadła obok niego.
    - Niestety pogonienie jej nie jest takie proste, jak Ci się wydaje. - powiedziała cicho, a jej wzrok od razu podążył za jasnowłosą pięknością. - Zdecydowanie łatwiej byłoby uciec. - dodała, znów spoglądając na chłopaka.

    OdpowiedzUsuń
  16. -No to chodźmy-odparłam zeskakując z murku i idąc w stronę miasta.Obejrzałam się czy chłopak podąża za mną.Ale szedł troche niemrawo ale szedł.śmiechnęłam się pod nosem.-Zapraszam cię na dużą pizze , żebyś się najadła a potem lody-odparłąm spokojnie

    Kate Morgan

    OdpowiedzUsuń
  17. [ Ah, cudnie. Jakieś pomysły? (: ]

    McDonald

    OdpowiedzUsuń
  18. [ ...Coś się wymyśli!
    Nie mam pojęcia, gdzie dokładnie mogliby się spotkać i czy zawiązałaby się między nimi jakaś konkretna rozmowa, ale póki co widzę, że są prawie tego samego wzrostu i Chris jest dużo młodsza + jest nowa w szkole, więc z pewnością się nie znają. Póki co wydaje mi się, że Bill mógłby się do niej przysiąść na korytarzu i spróbować zawiązać rozmowę (co najprawdopodobniej nie spotkałoby się z aprobatą, ale to inny temat). Ewentualnie możemy oskarżyć Christie o zniszczenie/zabranie czegoś Medsowi i zawiązać kłótnię.
    Hm? ]

    OdpowiedzUsuń
  19. A co Sophie tu robiła? Przecież ona nie miała najmniejszej ochoty siedzieć na lekcji, wśród tych ludzi. Ona w ogóle nie miała ochoty znajdować się w tej szkole, do której, notabene, została zesłana przymusem. Historia długa i nudna jak flaki z olejem, ale Dulain nadal czuła się zraniona przez to, jak została potraktowana przez matkę. Wystarczyło wyciszyć sprawę, a przecież nikt nie dowiedziałby się że właśnie ona zaczęła brać i stoczyła się na dno. Ale nie, to była taka jakby nauczka dla niej, więc uczyć się powinna.
    Westchnęła, kiedy to usłyszała głos nauczycielki, bo czym spojrzała na nieobecnego Billa. Chwilę potem pojawiła się obok niego, odgarniając kosmyki czerwonych włosów za ucho.
    -Mamy podobno razem pracować-mruknęła, spoglądając gdzieś ponad jego ramieniem.

    OdpowiedzUsuń
  20. Nie jestem cichym obliczem i na całe szczęście to nie jest moja siostra. - powiedziała z udawanym oburzeniem. Jej głos był nieznacznie ochrypły, co w pewien sposób dodawało jej uroku. Po chwili jednak rozbrzmiał jej dźwięczny śmiech, tak cichy, jak echo niosące szept wśród górskich turni.
    Jestem Alice. Alice Howard. - odpowiedziała grzecznie na pytanie chłopaka, chociaż wyczuwała, że nie do końca tak miało ono brzmieć. Podążyła za jego spojrzeniem i natknęła się na jasnowłosą. - A tamta niewyżyta to Melanie. Moja mama pracuje u jej rodziców. - dodała znacznie ciszej.

    OdpowiedzUsuń
  21. [ Możesz zacząć? Albo poczekać tydzień, bo za tydzień wracam.]

    OdpowiedzUsuń
  22. [ Do chlania może nie koniecznie, bo Christie stara się nie pić, ale myślę, że zdecydowanie mogą iść razem zapalić.
    Mógłbyś zacząć? Ładnie proszę! (; ]

    OdpowiedzUsuń
  23. [To zgłaszam się na wątek. Chcesz zwykłe spotkanie z psychiatrą, czy coś bardziej skomplikowanego?]

    Reinhart

    OdpowiedzUsuń
  24. Dulain nie słuchała tego, co mówi nauczycielka. Słowa wpadały jednym uchem, a wylatywały drugim. Wiedziała tyle, że razem z Billem mają zrobić jakiś projekt - nic więcej. Szczerze, to nawet nie miała zbyt wielkich chęci do tego, ale jak mus to mus.
    Spojrzała na nauczycielkę, nic nie mówiąc, po chwili przenosząc wzrok na swojego kolegę. Od razu rzuciło jej się w oczy to, jak drżą mu ręce, sama dobrze to znała. Westchnęła, następnie kiwając głową i opuszczając szkolną salę.
    -Co tak właściwie my mamy zrobić?-zapytała, kiedy tylko znaleźli się na pustym korytarzu, ponownie odwracając głowę w stronę Medsa. -Brałeś coś?-zadała kolejne pytanie.

    OdpowiedzUsuń
  25. Zwilżyła usta językiem, siadając na przeciw Billa, po czym wlepiła w niego spojrzenie. Co ona niby miała zaśpiewać? I kiedy ostatni raz coś śpiewała? Chyba na jakiejś imprezie, na której to potem wypiła zbyt dużo. -Nie wiem co mam zaśpiewać. Nie śpiewałam jakiś czas-powiedziała, odgarniając z czoła czerwone kosmyki włosów, po czym westchnęła cicho, spoglądając przed siebie. -Daj mi chwilę pomyśleć, muszę się na coś zdecydować-dodała po chwili, uśmiechając się przy tym słabo. Tak naprawdę to miała ogromną ochotę opuścić to miejsce i pójść gdzieś przed siebie. Spojrzała po raz kolejny na Billa. -Pieprzyć to, weźmy się jutro za ten projekt. Dzisiaj sobie odpuśćmy, co ? -zapytała.

    OdpowiedzUsuń
  26. Sophie zmyśliła się, przygryzając lekko dolną wargę. Co mieli robić? Na pewno nie chciało jej się siedzieć w szkole, w akademiku również. Uśmiechnęła się delikatnie, może nieco złośliwie, kierując spojrzenie na chłopaka.
    -Idziemy do mnie-powiedziała jak gdyby nigdy nic, wzruszając przy tym ramionami.
    -Do domu. Muszę zabrać kilka potrzebnych rzeczy-dodała szybko, odgarniając włosy na bok.

    OdpowiedzUsuń
  27. [Masz pomysł ? ;p ]

    Kinney

    OdpowiedzUsuń
  28. [Wobec tego, niestety, jestem zmuszona prosić Cię o pomysł. Bo ja nic bardziej skomplikowanego nie wymyslę...]

    Reinhart

    OdpowiedzUsuń
  29. Wzruszyła ramionami. Przecież nie będzie opowiadała historii życia panny Winter, ani tym bardziej powodu, dla którego tamta trafiła do szkoły. Zwłaszcza, że powodem była chęć zaimponowania otoczeniu, co w rozumowaniu Alice było najgłupszą rzeczą, jaką jasnowłosa mogła uczynić. Podłapała natomiast temat rodzicielki chłopaka. Przeczesując włosy palcami odsłoniła bardziej twarz, przez co jej szare tęczówki wpatrzone w Billa zalśniły w blasku słońca.
    Matki mają to do siebie, że chcą, by ich pociechy spełniały się w zawodach dla nich nieosiągalnych. Moja chciała, żebym poszła na dobre studia. Problem tkwi tylko w tym, że mam za małe ambicje i nie stać mnie na stypendium. - powiedziała cicho, a powracające wspomnienia częstych rozmów z panią Howard przywołały na jej usta nieznaczny uśmiech.

    OdpowiedzUsuń
  30. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  31. [https://www.youtube.com/watch?v=Mm-C_uulPGE]

    23:01 Sobotnia noc, nie mogla skończyć się w domu, nie w jego przypadku. Chyba zbędny jest opis tego jak się szykował, że na jego stole rozsypana była kokaina a w dłoni było już kilka szklanek tequili i whisky. Razem z przyjaciółmi udali się do klubu, który był wiecznie przez nich odwiedzany. Babylon, mekka zabawy, ćpania i picia. Roiło się tam od wszystkiego - z wyjątkiem nieletnich. Wiedział że nie będzie tam żadnego ucznia, bo po godzinie 22 nikt nie mógł wychodzić z budynku. Na samym początku stali tylko przy barze, wraz z kolejnymi działkami i kieliszkami impreza przeniosła się na parkiet

    [Mam nadzieje że może być :D]

    OdpowiedzUsuń
  32. [ Dzięki za powitanie! :) Pozwolę sobie rozpocząć wątek. Ostrzegam,że może być trochę dziwny bo ledwno już na oczy widzę. :D ]
    Koniec roku szkolnego zbliżał się nieubłaganie. Uczniowie na gwałt poprawiali oceny i nie sypiali po nocach. Niektórzy z nich po prostu chodzili niczym "żywe trupy" po smutnych szkolnych korytarzach, a inni wyładowywali swoje niezadowolenie z życia na martwych rzeczach... Tak jak Zoja. Automat ze słodyczami był jednym z najbardziej obleganych przez uczniów miejsc w tym "więzieniu". Dziewczyna, która nie przeżyła bez białej czekolady również codziennie rano oddawała maszynie swoje drobne. Pośpiesznie podbiegła do automatu. Rzuciła ciężką torbę na podłogę i nie zwracając uwagi na to, że wypadły z niej różne przedmioty wrzuciła pieniądze do otworu. Nic. Czekolada nie pojawia się w okienku niżej. -Tylko spokojnie...-mówiła do siebie miętoląc pod pachą gazetę codzienną ze zdjęciem królowej na pierwszej stronie.-Zadziałaj...-wymamrotała pod nosem i lekką ręką uderzyła w bok maszyny. Nadal nic. Blondynka jeszcze kilka razy uderzyła w maszynę i straciła cierpliwość. Zresztą nie ma się co dziwić. Uzależnienie od czekolady to nic przyjemnego. -Ty cholerna maszyno!-krzyknęła i kopnęła w szybę, przez którą było widać całą zawartość. Za plecami usłyszała chichot małych hien. Momentalnie odwróciła się i już miała zacząć wydzierać się na małolaty stojące w kącie gdy jej oczom ukazał się wysoki chłopak. Szybko zmierzyła go wzrokiem. Przystojniak. -Taa... Mhm... Maszyna...Zresztą sam spróbuj. - wyjąkała i szybko odsunęła się, aby wielkolud mógł kupić to na co czekał.

    OdpowiedzUsuń
  33. Z pewnością Alice zgadzała się z panem Medsem. To nie znaczyło, że usprawiedliwiała wszystkich rodziców na świecie. Sama na pewno nie zamierzała dołączyć do ich grona. Nawet nie wiedziała, czy chce mieć kiedykolwiek potomstwo. Chyba za dużo przeszła, żeby sama się na takie coś zgadzać. Przez chwilę wpatrywała się w chłopaka, zupełnie nieświadoma obecności Melanie. Dopiero powiew letniego wiatru przywiódł do jej nozdrzy zapach perfum nieznośnej dziewczyny. Wzdrygnęła się, lekko wystraszona, spoglądając w jej kierunku.
    - Chętnie bym z wami posiedziała dłużej, ale chwilowo umówiłam się z pewnym chłopakiem. - usłyszeli jej piskliwy głosik. - Będę za dziesięć minut. Wszystko ci opowiem. - dodała, przez co na twarz panny Howard wypłynął grymas zniesmaczenia. Gdy tylko blondynka oddaliła się na kilka kroków, spojrzała na chłopaka błagalnym spojrzeniem.
    - Gdzie tutaj można się schować?

    OdpowiedzUsuń
  34. Z zadowoleniem wymalowanym na twarzy zabrała chłopakowi swoją czekoladę i włożyła do torby. -Mhm...Ja tutaj mieszkam...- mruknęła schylając się do rozrzuconych książek. -Więc...cholera...-klęła zrzucając drobinki kurzu z jakiejś pracy.-...Więc pewne, że mnie spotkałeś. Chociaż właściwie długo tutaj nie mieszkam.-spojrzała na chłopaka i odchyliła włosy z twarzy.-Mam na imię Zoja.-wyciągnęła szczupłą dłoń w jego stronę.

    OdpowiedzUsuń
  35. Pokój obok niej? Było jej wstyd, że jeszcze nie zapoznała się ze swoim sąsiadem. -O to całkiem możliwe...Mieszkam w ósemce.-powiedziała i wrzuciła ostatnią książkę do torby, która wyglądała jakby zaraz miała się rozerwać z nadmiaru rzeczy.-Właściwie to moja matka jest...-chrząknęła i przyciszyła głos.-A raczej była Rosjanką. Ja urodziłam się w Moskwie, ale mieszkałam tam tylko jako niemowlak. -uśmiechnęła się i podniosła z ziemi. -Miło mi Cię poznać. A ty? Nie wyglądasz jak typowy Londyńczyk.

    OdpowiedzUsuń
  36. -A no wiesz takie tam myśli-zaśmiałam się.Poszliśmy z chłopakiem w kierunku pizzeri i kiedy spojrzałam na chłopaka o mało co nie posiakałam się ze śmiechu.-Stary bo urodzisz jak tutaj wejdziemy-odparłam ze śmiechem.-Ja sobie wezme pizze mafie bardzo ostrą i pikantną -odparłam.-Pasuje do mnie bo ja też taka jestem-zaśmiałam się

    Kate Morgan

    OdpowiedzUsuń
  37. Pijacki uśmiech nie schodził jej z twarzy, a zwykle senny wzrok czujnie skierowała na drogę. Przedmieścia nocą wywoływały w niej niepokój, ale już dawno go spaliła. Przekrwione białka, podkrążone zmęczone oczy odbijały się w przednim lusterku samochodu. Blondyn na drodze był ubrany w dresy i wyglądał jak typowy chłopiec z londyńskiego osiedla. Wyciągnęła worek degustacyjny mefedronu w kryształach i przeciągnęła się jak kot. Nie miała chyba siły na te zabawy, mała sala laboratoryjna w szkole była dobrym miejscem na jej zmęczenie i poirytowanie dzisiejszą rzeczywistością. A Drew... Drew była wkurwiona na otaczający ją świat. Wkurwiona i rozgoryczona ludźmi. - Zaraz przyjdzie, jest w terenie. - kiwnęła głową pokazując, że zrozumiała jego komunikat i usiadła na bagażniku, odpaliła blanta i przymknęła zmęczone oczy. Zwała. Po kolejnej szalenie białej nocy. Jego głos od razu ją obudził. Otworzyła oczy i wyciągnęła dłoń w jego stronę, pierdoląc wszechobecne w tej branży konwenanse. - Drew. To ja przywiozłam kryształ.

    OdpowiedzUsuń
  38. Spojrzałam na chłopaka i usiedliśmy do stolika.-No to wiadome , że mi tylko jedno w głowie-zaśmiałam się z miny chłopaka-No wiesz zawsze można wypróbować-odparłam z ciekawą miną.Ucichłam na chwilę kiedy kelnerka przyszła do naszego stolika.

    Kate Morgan

    OdpowiedzUsuń
  39. Spojrzałam na chłopaka i uśmiechnęłam się słodziutko.-Oczywiście , że pizze-zaśmiałam się z jego miny kiedy usiadł normalnie znowu na krześle.-Ale jeśli chcesz , żebym Cię przetestowała to dopiero jutro bo dziś nie mam siły na to po treningu tańca-odparłam z uśmiechem.

    Kate Morgan

    OdpowiedzUsuń
  40. -Mhm...Męskie krocza? Jej sztuka zapowiada się interesująco.-zaśmiała się i spojrzała na chłopaka.-Nie znam zanadto historii twojego narodu, ale imponuje mi ten szybki rozwój i słyszałam, że w Niemczech jest mnóstwo pięknych miejsc. -spojrzała na Billa dość rozmarzona. -No, ale niestety mnie tam jeszcze nie było. Dlaczego jestem tutaj?-powtórzyła zamyślona.-Moja ciotka była po prostu zmęczona moimi chorobami i moją psychiką, która także była chora. A może po prostu mnie nie lubiła...-zaśmiała się serdecznie.-A Ty co tutaj robisz jeśli można wiedzieć? [Zoja]

    OdpowiedzUsuń
  41. Spojrzała na chłopaka przerażona. Czy tutaj każdy miał na swoim koncie emocje związane ze śmiercią? Wolała nie pytać o żadne szczegóły. -Możemy gdzieś iść. -mruknęła zastanawiając się jeszcze, bo przecież chłopak mógł być psychopatą ze skłonnościami do wyżywania się na innych. Ale cóż każda rozrywka zawsze się przyda. -Jednak Ty musisz się wysilić i coś wymyślić...-powiedziała zasmucona.-Ja znam tylko trasę do biblioteki, na basen, do różnych pracowni i pokoju bo nie wiele mam czasu, żeby nic nie robić i zwiedzać szkolne zakamarki. -spojrzała na chłopaka i wywołała na swoje twarzy uśmiech. [Zoja]

    OdpowiedzUsuń
  42. Spojrzałam na chłopaka..-No pewnie , że na tańce zawsze i wszędzie kochaniutki to moje drugie życie-odparłam zajadając się pizzą

    Kate Morgan

    OdpowiedzUsuń
  43. [Kusi mnie wątek, przede wszystkim z ciekawości, czy jeszcze mnie pamiętasz. Chętny? Oczywiście zacznę.]

    OdpowiedzUsuń
  44. Wydawało jej się, że głowa dzisiejszego dnia jest za ciężka, a skóra za twarda, kiedy opuszkami, głaskała nagie kolana, pociągnięte pod samą brodę, a rękawy nieprzyjemnego, bawełnianego swetra, zasłaniały ślady na rękach. Czasami taka pozycja była najbezpieczniejsza, wyrażająca piękne, dobitne: ''Odejdź, wcale nie mam ochoty na Ciebie patrzeć, a tym bardziej rozmawiać''. Czasem jednak, to była jedyna pozycja, która pozwalała na utrzymanie ciepła, z którego stałą obecnością w swoim ciele, miała wielki problem. Spogląda najpierw w jeden, potem w drugi bok, jakby chcąc się upewnić, że na szkolnym placu nie pojawi się nikt, kto mógłby zakłócić jej spokój, marszczy się nieznacznie, gdy zimne powietrze rozwiewa jej ciemne włosy, czasem tęskni za jasnym, niewinnym obliczem, jakie przez długie lata przy sobie zatrzymywała. To nie jest teraz ważne, kręci głową na boki, wyrzuca niepotrzebne myśli. Zupełnie niepotrzebne. Jedna z bladych, wątłych dłoni zsuwa się w dół, by tylko odszukać w kieszeni szortów paczkę cieniutkich mentoli, łapie w opuszki jedną z rurek i już wsuwa ją sobie w usta, kiedy zdaje sobie sprawę z tego, że nie ma przy sobie zapalniczki, klnie po cichu w myślach, nie wiedząc wprawdzie czy ochota poczucia tytoniowego smaku w ustach, jest silniejsza niż niechęć ruszania się z tego spokojnego, niczego nie narzucającego jej miejsca.

    OdpowiedzUsuń
  45. [A z chęcią, tylko jakiś pomysł bym prosiła:>]

    OdpowiedzUsuń
  46. Kiedy zjedliśmy powoli udaliśmy się w stronę szkoły-Jasne nie ma problemu o 20 będę gotowa przed wyjściem szkoły-odparłam dałam mu buziaka w policzek i uciekłam do pokoju.

    Kate Morgan

    OdpowiedzUsuń
  47. [ kolejne coś :D .. https://www.youtube.com/watch?v=sltPN3voI_Y&list=PL571C400A1470DA58 ale oczywiście bez obrazy :D ]
    Tańczył, uwielbiał tańczyć. A najbardziej w swoim dobrze znanym Babylonie w Pitsurbu. Patrzał na chłopaka dość długo, uśmiechał się i czekał aż podejdzie. Zupełnie nie myślał ze to może być uczeń. Nie wyglądał nawet na ucznia. Impreza trwała, z każdą kreską był bliżej poznania kogoś, stojącego przy barze.

    OdpowiedzUsuń
  48. I może zbyt energicznie, zbyt gwałtownie i zupełnie bez wyrazu podnosi swój wzrok, a mętne spojrzenie zatrzymuje się na szczupłej sylwetce, przez chwile mruży oczy, czarne, długie rzęsy drgają niespokojnie, odzwierciedlenie obaw i pretensji, nutki goryczy, kiedy wąskie, blade usta zaciskają się w wąską linię. Susza, jaka panuje na duszy, ciele i umyśle, sprawia, że dłonie, dotąd jeszcze opanowane, drżą niespokojnie, ucisza je, zaciskając mocno rękę na obdartej z farby ławce. Czeka jeszcze kilka sekund, aż to minie, znów poczuje się pełna, za pełna, za duża i za bardzo za. Podnosi się powoli, stopy leniwie dotykają kruchego piasku, którego zgrzytanie słyszy bardzo dokładnie, wystarczy kilka kroków, drobnych, cichych jak ona sama, by spocząć tuż obok mężczyzny. Usta wyginają się w drobnym, delikatnym uśmiechu, gdy się przyjrzeć, bolesnym.-Już nie jestem aniołem.-Mówi cicho, dłonie wędrują na kolana, obejmują je ponownie, paznokcie rysują drobne ślady, cieniutka powłoka skóry ugina się pod nimi, zostawiając za sobą leciutko zaczerwienione ślady.

    OdpowiedzUsuń
  49. [https://www.youtube.com/watch?v=uNTgVYydRRg]

    Uciekł do baru i zastanawiał się czy chłopak zacznie go szukać wzrokiem. Dziwne te ich zagrywki, ale z drugiej strony podejście i złapanie za rękę, czy bardziej wulgarnie za tyłek nie było by chyba odpowiednie, bynajmniej nie w takim miejscu. Gdy młodszego z mężczyzn głowa zaczęła się obracać uśmiechnął się widział jak szepcze coś do swojej koleżanki. A potem gdy wpatrywał się w Briana. Ten wstał i wyszedł na dwór. Zapalił papierosa i patrzał w górę.


    OdpowiedzUsuń
  50. [Nie wiem. Może on zauważy Willa z butelką w ręku i upomni go, że nie powinien pić?]

    OdpowiedzUsuń
  51. [ Pewnie, a masz jakiś pomysł?:)]
    Maggie

    OdpowiedzUsuń
  52. [ Hmmmm... Bill mógł znać Travisa(chłopaka Maggie) a przez to i ją samą, bo chodziła za nim jak cień i dziewczyna mogła go irytować a teraz spotkają się na jakieś terapii czy coś. Co ty na to? ^^]
    Clary

    OdpowiedzUsuń
  53. Kolejna terapia grupowa. No i po co to? I tak nic z tego nie będzie. Każdy z nas będzie ćpunem do końca życia, ale w sumie było zabawnie. Dzisiaj przyszłam przed czasem i czekałam w sali z nieobecnym wzrokiem na wszystkich i psycholożkę. Wtedy do klasy wszedł dosyć dobrze mi znany chłopak. Travis go znał, od niego przeważnie mieliśmy towar. Zamknęłam oczy chcąc zapaść się pod ziemię.
    Maggie

    OdpowiedzUsuń
  54. Nawet się już nie uśmiecha, patrząc na niego wzrokiem całkowicie poważnym, gdy oddechy, będące przez sekundę tym jednym, towarzyszą sobie miarowo, właściwie, spokojnie, jakaś irracjonalna chwila, jeden z tych momentów, w których doskonałe, brązowe oczy patrzą na ciebie, a ty wciąż jesteś w stanie zauważyć, jak się zastanawiają, ilu ludzi na tym świecie zasługuje na cierpienie. Odchyla się delikatnie, palcami łapiąc za oparcie drewnianej ławki, na którym już dawno, przyszło jej usiąść. Pozwala suchym ustom, zwilżyć się za pomocą końcówki języka, a zdobywając się na cichy, stonowany, głos mówi, przed chwilą słuchając uważnie każdej samogłoski, dźwięcznie wypowiadanej przez mężczyznę.-Wrażenie pustki, skrywane jak niepokój na dnie świadomości, nie daje mi spać już od kilku nocy.-Odzywa się, z odchyloną szyją, obserwując uważnie stado ciemnych, zwiastujących wieczór chmur.-Chciałam wypić z Tobą waniliową kawę, a potem tęskniłam.

    OdpowiedzUsuń
  55. No i czemu ja? Czemu to nie Travis tu.... Nie, Travis był dobry. Ich gadanie zaczynało mącić mi w głowie. Spojrzałam na chłopaka nieobecnym wzrokiem. - Cześć Bill. - mruknęłam i odchyliłam się na krześle przymykając powieki. Chciałam żeby ta godzina dobiegła końca i żebym mogła znów zakopać się pod kołdrą w swoim pokoju.
    Maggie

    OdpowiedzUsuń
  56. Westchnęłam a moim ciałem wstrząsnął dreszcz. - Od dwóch miesięcy. -skrzywiłam się i podciągnęłam kolana pod brodę i zaczęłam sie lekko kołysać w przód i w tył. Czułam się okropnie słuchając terapeuty i myśląc o ostatnich dwóch miesiącach, które były i nadal są prawdziwą męczarnią. Zacisnęłam pięści tak, że zbielały mi kłykcie. Czułam jak oczy zachodzą mi powoli piekącymi łzami.
    Maggie

    OdpowiedzUsuń
  57. - Nie wiem, nie odzywa się. - skrzywiłam się i sięgnęłam po papierosa. To mnie przynajmniej na jakiś czas uspokajało. Zaciągnęłam się papierosem dostarczając organizmowi nikotyny, której od dłuższego czasu tak bardzo pragnął. Wypuściłam dym ustami i przeciągnęłam się ziewając.
    Maggie

    OdpowiedzUsuń
  58. Czułem po kościach że ten dzień będzie dla mnie calkiem dobry i łaskawy. Ot takie dziwne przeczucie. Może to dlatego że po wczorajszej libacji na mieście wróciłem z butelka wina marki wino.
    Poranek był dla mnie o tyle łaskawy że nie miałem zadnych poimprezowych dolegliwości. Na śniadanie nie Zszedlem. Zawsze jadalem o innych polach niż wszyscy. Zawsze kiedy chciałem i to co chciałem. Pelna anarchia na sto dwa.
    Nie zwracalem zbytnio uwagi na to jak pięknie cwierkaja ptaszki czy też na wiatr który rozwiewal s
    mi włosy. Bardziej zajęte byłem owinieta w papier butelka wina. Slyszac głos chłopaka spojrzałem na niego krytycznym wzrokiem.
    - jeżeli jesteś tym z kolejnych chrystusow co chcą mnie zbawic i naprowadzic na dobra drogę to lepiej nie zawracaj sobie tym głowy. Zawiedziesz się bardzo- powiedzialem pociagajac kolejny łyk dobrego alkoholu.

    OdpowiedzUsuń
  59. Idąc w jego cieniu, wdychała przesiąknięte brudem i chłodem powietrze, bardzo ostrożnie, ogrzewając obie ze szczupłych dłoni, trzymaną w rękach kawą. Czeka, kompletnie zbita z tropu, może nie zaskoczona pytaniem, a swoją odpowiedzią, ułożoną gdzieś na dnie, nieświadomej do końca głowy i odzywa się po chwili, za nim ciepło słodkiej kawy, rozpływa się w ustach.-Nie chciałam się przywiązywać. To toksyczne. Wolę marginesy, teraz jesteśmy właśnie na takim marginesie. Spójrz, niebo ma barwę ołowiu, my wciąż się kruszymy, a mimo wszystko, cenię sobie bardzo kawę, smak wanilii i Twój zapach, który mnie uspokaja. Tak najzwyczajniej w świecie.

    OdpowiedzUsuń
  60. Nie mogąc powstrzymać się od delikatnego, samoistnego uniesienia obu kącików, pozwoliła im na to całkowicie bezwiednie, obserwując uważnie, każdy, z następujących po sobie jego ruchów. Nie usadawiając się jednak obok, po prostu stanęła na przeciwko, święcące oczy skupiając na ułożonej sylwetce mężczyzny, nieznacznie mrużąc przy tym oczy.-Trawa jest mokra. Jeśli nabawisz się zapalenia płuc, na pewno nie będę przynosić Ci herbaty.-Odparła, wraz ze słyszalną, subtelną nutą rozbawienia w swoim głosie.

    OdpowiedzUsuń
  61. Chciałam odpowiedzieć, ale zamknęłam się wiedząc, że znów skłamię. Posiedziałam chwilę na krześle i poszłam coś zjeść. Niewiele tego było, ale zawsze coś. Później poszłam się przejść, ale w końcu skierowałam się w stronę pokoju Billa. kiedy byłam już pod drzwiami niepewnie zapukałam.
    Maggie

    OdpowiedzUsuń
  62. Nie potrzebowałem ich wszystkich. Dla mnie pełnią szczęścia było to, kiedy mogłem sączyć z gwinta ulubione wino marki wino i słuchać muzyki. Czasami też lubiłem napisać jakiś tekst, ale nikt o tym nie wiedział. Z resztą nie musieli wiedzieć, bo to była tylko i wyłącznie moja sprawa.
    Słysząc jego słowa, uśmiechnąłem się lekko pod nosem.
    - Wiesz, co jest w tym wszystkim dobre?- zapytałem- To, że kiedy człowiek jest pijany to prędzej prawdę Ci powie niż skłamie. Nie kontroluje się przed tym, podczas, gdy będąc trzeźwym, trzeba karmić innych kłamstwami- uśmiechnąłem się lekko, przenosząc wzrok na butelkę.
    - Czyżby?- zapytałem- W jakiż sposób panie kolego, umiałbyś tego dokonać?

    OdpowiedzUsuń
  63. -Nie potrafię gotować.-Odpowiada spokojnie, wciąż trzymając na ustach grymas delikatnego, swoistego rozbawienia, bo to miejsce i czas, i może też osoba, przy której przychodzi ono naturalnie. Odkłada więc do połowy opróżniony kubek po kawie gdzieś na trawie, posłusznie, kolejne z kroków, kierując prosto w stronę przyćmionej uliczki. Uważne oczy, rozejrzały się dookoła, rejestrując wszystko, co tylko znalazło się w zasięgu wzroku, a dostrzegając wiele, bo jak tutaj, nie chwalić sobie tego urokliwego widoku miasta, w gruncie rzeczy przesyconego bólem i nienawiścią.-Nocą jest piękniej. Niczego nie widać, a raczej widać, to, co chcesz by było.-Mówi po chwili, znajdując się tuż obok i zajmując wolne miejsce na zimnej, drewnianej ławce.

    OdpowiedzUsuń
  64. Zerknalem na niego jak na jakiegoś idiote. Koles chyba sobie ze mnie żarty robił. Jak nigdy dotąd ktoś mi tutaj zaproponował pomoc w zdobyciu czegoś co bardzo lubie. Sprawa wygladala jak dla mnie zbyt podejrzanie. Ba ten gość nawet nie wiedział jak ja się nazywam.
    - jeżeli mam być szczery to nie wierze w bezinteresowna pomoc- odpowiedzialem wpatrujac się uważnie w oczy chłopaka- coś za tym musi stać. Jaka byłaby w tym moja rola?- zapytałem. Raczej nie sądziłem aby robił to z własnej woli i dla swojej przyjemności. Raczej sądziłem że to będzie na zasadzie 'coś za coś'.

    OdpowiedzUsuń
  65. Weszłam do pokoju i usiadłam na krześle czując drżenie rąk. Dziewczyno, opanuj się! Rozum krzyczał jedno a ciało chciało czegoś innego. W ostatniej chwili się powstrzymałam. - Nie. - szepnęłam. Nie chciałam tego wszystkiego powtarzać. - A ty wiesz co sie z ni dzieje? - zapytałam cicho patrząc w swoje dłonie.
    Maggie

    OdpowiedzUsuń
  66. Za każdym razem kiedy ktoś mi to uświadamiał miałam ochotę zacząć krzyczeć. Przecież o tym wiem! To nie oni czują tego pieprzonego robala w środku! Zamiast krzyczeć często jednak płakałam, ale tym razem nie mogłam. Musiałam być silna. Jak zareagowałby na to Bill, przecież nigdy nie widział mnie płaczącej. Zawsze zagubioną lub nieobecną po narkotykach. Odwróciłam głowę.
    - Wiem. - jedno słowo a było zobowiązaniem do leczenia. Tylko, że nikt wcześniej nie zapytał mnie o zdanie! Nie powiedzieli mi, że mam wybór! Dopóki nie trafiłam do szpitala nikt o tym nie wiedział!
    - To takie trudne. - szepnęłam i wytarłam mokry policzek. Już nawet nie kontrolowałam łez.
    Maggie

    OdpowiedzUsuń
  67. Westchnąłem cicho.
    - Nie lubię łatwizny- powiedziałem- Wolę sam się gdzieś ruszyć i to zdobyć- wziąłem z kieszeni paczkę papierosów i zdziwiłem się bardzo, widząc pustki- A niech to diabli- stwierdziłem zaskoczony- Mógłbym przysiąc, że jeszcze wczoraj tutaj było pół paczki.

    OdpowiedzUsuń
  68. -Próbowałam. Paryż wcale nie jest taki piękny, jak na pocztówkach, które można kupić w tamtejszych kioskach za marne, kilkanaście centów. Nigdy nie wybrałam się też na croissanty z czekoladą, chociaż bardzo chciałam. Człowiek staje się niewinny chyba dopiero wtedy gdy utraci zmysł etyczny.-Mówi, nie ukazując w swoim głosie jednak żadnej, najmniejszej dezaprobaty względem słów Mężczyzny, a może jedynie z delikatną nutę obojętności, choć obrazy, tak przyjemne, mogłyby dziać sie bez przeszkód, gdyby tylko miały rację bytu.-Od tamtych nocy boję się zasypiać sama.-Dodaje jeszcze, za nim palce ujmują w dłonie kilka ciemnych, opadających na twarz włosów i zaczesuje je swobodnie za ucho, prostując jednocześnie zgięte w kolanach nogi.

    OdpowiedzUsuń