piątek, 31 maja 2013

Sex, drugs and definitely drugs


Monique Drew


Data urodzenia: 24.03.1993

Miejsce urodzenia: Zachodni Londyn

Klasa: Bio-Chem

Pokój: 23

Mały chemik


https://www.youtube.com/watch?v=KoB3_HmBFjU


Ampuła laboratoryjna postawiona na palniku drga lekko. W ciemnym pomieszczeniu, wyraźnie wyglądającym na opuszczone, unoszą się opary i intensywny zapach wyrabianej amfetaminy, a światło fokusuje się nad zastawionym sprzętem stołem . Basy płynącej muzyki gwałcą umysł. Spomiędzy szklanych probówek, ampułek, i cholera wie czego jeszcze, błysnęły oczy. Rozszerzone źrenice, lśniące narkotycznym światłem. Drobna dłoń płynie w stronę ust i wtyka pomiędzy wargi grubego jointa, a następnie sięga po łyka bursztynowego płynu w pękatej butelce. Uśmiech widniejący na tych wargach jest triumfalny, jest uśmiechem zdobywcy, jednocześnie ma w sobie coś złowróżbnego. Zwiastuje zbliżający się rozpierdol.



Opinia biegłego psychiatry sądowego:

"Osobowość paranoidalna prawdopodobnie będąca skutkiem długotrwałego uzależnienia od substancji narkotycznych oraz alkoholu nie objawia żadnych chęci podjęcia współpracy lub zmian. 
Osoba o nieprzeciętnym ilorazie inteligencji poznawczej.
Autodestrukcyjna, przejawia niezdrowe zainteresowanie perwersjami i fetyszami zwłaszcza seksualnymi. Wysuwając kilka hipotez zastanowiłbym się nad masochizmem seksualnym, nimfomanią, wziąłbym ją tutaj na tym biurku
Niewystępujące zjawisko inteligencji emocjonalnej.Sprytna suka
Patologiczny kłamca. 
Kleptoman."








Współlokatorka z ośrodka resocjalizacyjnego ze wzmożonym nadzorem,

 o charakterze zamkniętym w Plymouth:

" Drew? To psychopatka. Myślę, że jest zdolna do zabójstwa z zimną krwią. Myślę też, że już nie raz się tego dopuściła. Kurwa... Prawda jest jednak dwustronna. Zawsze dbała o to żeby nam na oddziale ćpania nie zabrakło. Nikt nie wiedział jak. Białe, zielone, piksy, grzybki, nawet kwasy, o które tak trudno. Wszystko najwyższej jakości. Chodzą plotki, że zgwałciła naszą kuratorkę. Nie wierzę w to. Za jedno spojrzenie, jeden jej uśmiech sama prosiłabym ją o dotyk. Na kolanach. W końcu przyjechał facet ubrany w Bossa od stóp do głów, z cygarem w ustach i zabrał ją wręczając najpierw dyrektorowi sporą sumkę żeby ukryć to w papierach. Ktoś mówił, że mężczyzna był opiekunem M. 
Ja wątpię żeby ktokolwiek był w stanie nim być."



T.:

"Jej rodzice oddali mi ją w wieku 11 lat.  Już wtedy taka była. Zakochana w opium, zimna, bez emocji. Pamiętam jej perlisty śmiech i co go powodowało. Do dziś przechodzą mnie dreszcze. Była jak kot. Znosiła do domu martwe zwierzęta, ptaki, oczekiwała aprobaty. Potem przyszedł czas małego chemika. I przepadła."





Ale niech Cię nie zwiedzie jej chaos.  Teraz szuka kompana do błyszczącej kokainą, otoczonej chmarą dymu zabawy.















21 komentarzy:

  1. [Chcę wątek. Tylko myślę, że trzeba ustalić czy kontynuujemy historię czy zaczynamy od początku...]

    OdpowiedzUsuń
  2. [ Witam :D Może od nowa zaczynamy historię :D ? ]

    OdpowiedzUsuń
  3. [Jestem jak najbardziej za wątkiem :) W końcu byłaś jednym z powodów, dla których wróciłam... Nie wiem jednak, jak zacząć. Dawno nie udzielałam się na blogach grupowych, ani w ogóle nie pisałam. Może masz jakiś pomysł?]

    OdpowiedzUsuń
  4. https://www.youtube.com/watch?v=Kz5_AqPeeWk&list=RD02vPjoN2pDAAQ
    Druga w nocy, czas kiedy zazwyczaj życie nawet w tej szkole zamiera. Tej nocy jednak było inaczej. Być może po części z mojej winy. Druga w nocy to dobra pora, żeby wrócić z imprezy. To również dobra pora na to, żeby z powodu wiecznej bezsenności oraz poczucia niedoćpania zafundować sobie kolejną działkę kokainy i włączyć najgłośniejszą oraz najbardziej irytującą otoczenie punkową płytę jaką ma się w kolekcji. Nieszczególnie obchodziło mnie to czy inni o tej porze również mają ochotę posłuchać sobie Casualties. Zresztą kilka pokojów dalej, zza drzwi z numerem 23 również dochodziła muzyka, chociaż zdecydowanie inna, ale na podobnym poziomie głośności. Niewiele czasu zajęło, żeby na korytarzu pojawiła się spora grupa uczniów. Oparty o parapet z papierosem i drwiącym uśmiechem na ustach przyglądałem się całemu zajściu. Wszyscy byli wyraźnie poirytowani, ale nikt jak do tej pory nie odważył się podejść do mnie i dać upust swojemu oburzeniu. Nikt nie był na tyle głupi. W mojej głowie pojawiła się myśl, że pewnie całe zdenerwowanie grupki tych idiotów skupi się na nieszczęsnym lokatorze numeru 23. I dokładnie w tym momencie zza tamtych drzwi wyłoniła się jakaś brunetka. Wydała mi się znajoma. Już ją gdzieś widziałem. Impreza. Kokaina. Kwas. Jedno z wielu mglistych wspomnień. Czułem na sobie jej wzrok, odwróciłem głowę. Z pewnym rozbawieniem przyglądałem się jak mierzy mnie wzrokiem. Uśmiechnąłem się w tej swój typowy sposób. W tym uśmiechu było wszystko. Drwina, cynizm, narcyzm. Istna parodia. Zaśmiałem się ochryple.
    - Im się chyba nie spodobało.- mruknąłem obojętnym tonem.

    OdpowiedzUsuń
  5. [ Drew, Drew, wiesz, że Cię uwielbiam, prawda? Musimy wymyślić wątek. Może to już nie Steve, ale może moja Damn będzie równie dobra? :3 ]

    OdpowiedzUsuń
  6. [A ja też chce wątek jakiś ]

    OdpowiedzUsuń
  7. [ No ja :D
    Pomysł na powiązanie jak najbardziej dobry. Na rozpoczęcie wątku też. Tylko Damn będzie sobą. Będzie porywcza, pełna życia i dziwnych urażających wszystko tekstów.
    Oh, wow, lovely.
    Jeszcze jakieś życzenia, kochana? Bo jeśli nie, to mogę zacząć, przy najbliższym kontakcie z komputerkiem. ]

    Damn.

    OdpowiedzUsuń
  8. Zignorowałem jej słowa, uśmiechałem się tylko drwiąco. Mój wzrok powędrował na otaczających nas ludzi. Jak oni mnie bawili. Jacy byli żałośni. Wykrzywiłem usta w wyrazie cynicznego politowania, po czym moje spojrzenie znów skierowało się na brunetkę. Zmierzyłem ją od stóp do głów. Z jej zachowania wywnioskowałem, że jest mocno naćpana. Fruwała jakby w innym wymiarze. Przypadła mi do gustu. Nawet kpina w jej głosie nie przeszkadzała. Wręcz przeciwnie. Dość miałem uległych panienek, potakujących gorliwie na wszystko co powiem. Słodkich idiotek. Mógłbym się z kimś nieco podroczyć. Taka towarzyszka byłaby mi jak najbardziej na rękę. Słysząc jej słowa uśmiechnąłem się pod nosem. Było to jednak ledwo dostrzegalne, trwało ułamek sekundy. Spojrzałem na nią.
    - Chodźmy.

    OdpowiedzUsuń
  9. Odpowiedzi
    1. Narkotyki? W sumie może być to, bo ona się do wszystkiego nadaje.]

      Usuń
  10. [O kurcze, zaczynam czytać Twój wątek, a tu mi się włącza http://www.youtube.com/watch?v=_pd9r51ap4k&list=PLCFB890329C0F16F4 i buduje klimat xD]

    Melanie nie dawała jej tego dnia spokoju. Howard była wręcz zmuszona do ciągłej ucieczki, zastanawiając się jakim cudem pannie Winter udaje się jej raz po raz ją odnaleźć. Miała już zupełnie dość jej piskliwego głosiku, którym to dziewczyna opowiadała jej o chłopakach pozananych w szkole i o pozycjach, z których skorzystała podczas seksu z ich niewielką częścią. Ach, Alice oddałaby wszystko, żeby wreszcie móc uwolnić się od tego „diabelskiego paktu”.
    Sama nie zauważyła, że od dłuższego już czasu krąży po szkolnych korytarzach, a nieznana siła gna ją właśnie w tym, a nie innym kierunku. Pchnęła drzwi sali, z której wydobywał się nieznany jej zapach. Przez chwilę jej wzrok przyzwyczajał się do panującego w środku półmroku. Nie od razu zauważyła nieznaną sobie dziewczynę. Alice postanowiła do niej podejść, zaciekawiona jej zajęciem. Kroki panny Howard były lekkie, ale stanowcze. Nie dało się ich przegapić, toteż nieznajoma poderwała się z miejsca.
    Co robisz? - zapytała ciemnowłosa, przechylając nieznacznie głowę. Jej szare oczy lśniły z zaciekawieniem. Zupełnie zignorowała słowa, wypowiadane do niej przez dziewczynę.

    OdpowiedzUsuń
  11. [poczekam bo teraz tez mam trochę zapierdziel ]

    OdpowiedzUsuń
  12. [ Drew, masz to u mnie jak w ruskim banku, ale nie dzisiaj postaram się w środę, a jeśli nie, bo historia goni, nie ma to jak rozszerzenie i zaliczenia z masy przedmiotów przy masie zawodowych, to postaram się na piątkowym okienku. <3 ]

    OdpowiedzUsuń
  13. - Nigdy nie powiedziałabym, że jesteś czarownicą. Nie masz krzywego nosa i brodawek na nim. - powiedziała nieco żartobliwym tonem, mrugając do dziewczyny. Poruszyła się z niekontrolowanym zaciekawieniem wypisanym na twarzy, widząc, jak nieznajoma połyka różowe pigułki. Doskonale wiedziała, czym one są, ale jedyna ciekawość, jaką w niej wzbudzało ekstazy, to nie fakt, jak człowiek się po nich czuje, ale to, co jest na nich wytłoczone. Słysząc propozycję dziewczyny skrzywiła się nieznacznie.
    - Dziękuję, nie skorzystam z twojej propozycji. - wymruczała lekko ochrypłym tonem. Jej oczy zaszły lekką mgiełką, a jej mięśnie wyraźnie pozostawały spięte, co mogło uświadomić każdemu, kto na nią patrzył, że dziewczyna zmaga się ze wspomnieniami przeszłości. Niechcianymi wspomnieniami. - Niepotrzebne mi to do niczego. - dodała szeptem. Po chwili się rozluźniła, a na jej usta nawet wypłynął uśmiech.
    - Jestem Alice. Alice Howard.

    OdpowiedzUsuń
  14. Weszłam do pomieszczenia gdzie znajdowała się kolejka na terapie odwykową.Moim najgorszym nałogiem było to , że byłam nimfomankąm w głąb korytarza i zobaczyłam w głębi w kolejce znajomą twarz.-Drew kogo ja widzę-uśmiechnęłam się zośliwie

    Kate Morgan

    OdpowiedzUsuń
  15. [Rzeczywiście. Wybacz, wydawało mi się, że ci odpisałem...]
    Zaciągnąłem się głęboko blantem podanym mi przez dziewczynę. Cóż za uroczy z niej cynik. Cóż za urocza mała ćpunka. Zaśmiałem się pod nosem, po czym oddałem jej blanta.
    - Miałem pecha.- mruknąłem. Zazwyczaj nie lubiłem zbyt wiele mówić, a przynajmniej wtedy, gdy uważałem, że nie jest to konieczne. Jakoś dosięgnąłem kieszeni podartych jeansów z których wyciągnąłem pomiętą paczkę papierosów ze schowaną w środku zapalniczką. Zapaliłem papierosa. Nieszczególnie miałem teraz ochotę na marihuanę, nawet jeśli rozbrzmiewająca w pokoju muzyka idealnie do niej pasowała. Wyjąłem z dłoni dziewczyny butelkę i upiłem z niej długi łyk, po czym otarłem usta wierzchem dłoni. Dopiero wtedy jeszcze raz zmierzyłem brunetkę spojrzeniem. Właściwie nawet jeśli bym chciał nie mógłbym tego uniknąć. W końcu na mnie siedziała. Z jakiegoś powodu wydała mi się cholernie pociągająca. Wykrzywiłem usta w drwiącym uśmiechu. Mimo tego, że miałem już w łóżku niezliczoną ilość panienek nie była to prawda, że "leciałem na każdą" jak to wiele oburzonych nieraz wykrzykiwało mi twarz. Swoją drogą... to było takie żałosne. Przecież nigdy żadnej z nich nic nie obiecywałem. W każdym razie nie wszystkie mi się podobały. Obrzydzenie mnie brało kiedy przeleciałem taką zblazowaną paskudę z toną makijażu. Serio. Ale czasami nie było wyjścia...

    OdpowiedzUsuń
  16. [https://www.youtube.com/watch?v=uf9WLPZK2AU]
    Siedział jeszcze chwilę w lofcie pijąc Burbon, schłodzony kostkami lodu. Mrużył oczy od dymu papierosowego i przyglądał się pustemu ekranowi telewizora, który wisiał naprzeciwko niego. Odchylił głowę w tył i czuł, czuł jak alkohol daje osobie znać. Jak jego świat zaczyna delikatnie wirować. Jeszcze tylko kilka kieliszków i mógł wyjść, by przyjąć towar. Szkoda że prawie nie stał na nogach, nie czuł ust, nie czuł zimna w ogóle nic nie czuł. Chwiał się tym szelmowskim krokiem w stronę brunetki. Przystał jeszcze na chwilę, tylko po to aby zapalić papierosa i by wciągnąć, ale tylko odrobinę narkotyku. Białego proszku, który rozjaśniał mu umysł
    – Zobaczcie tylko, kto kurwa wrócił do miasta – odpowiedział na jej zdanie, wsadził dłoń w kieszeń, pokręcił z niedowierzaniem głową i zaciągnął się
    – Ile ? – spytał, krótko by ponownie wciągnąć biały proszek. Uwielbiał wirujący obraz prawie tak samo jak sen.
    [Ja nie wiem ale jakoś]

    OdpowiedzUsuń
  17. Zazwyczaj nie bywała aż w tak zaludnionych miejscach. Małe kameralne imprezki? Mhm... Chyba jednak wolała beztroską, niezobowiązującą samotność. Jednak nie tym razem. Dzisiaj z okazji urodzin koleżanki z pokoju obok wybrała się na imprezę do pobliskiego klubu. Grupa znajomych szybko zniknęła w pijackim tłumie także została sama. Wypiła kilka drinków, przyglądała się ćpunom i tańczącym. Przysiadł się do niej jakiś starszy typ. Próbował ją poderwać dlatego szybko uciekła w tłum. Właściwie była inna. Jej umysł był jedynie odrobinę przyćmiony alkoholem. Ubrana w jasną zwiewną sukienkę wyróżniała się trochę z czarnego, zimnego tłumu. Powoli kręciła biodrami, przygryzała wargi i pozwoliła ponieść się muzyce. Nagle zauważyła dziewczynę, która tańczyła nieopodal. Była pewnie pod wpływem jakichś narkotyków. Miała wyjątkowo powiększone źrenice i dziwnie przyglądała się Zoji. Blondynka odrobinę odsunęła się od dziewczyny jednak ta nadal nie spuszczała z niej zaćpanego wzroku. [Zoja]

    OdpowiedzUsuń
  18. Nie należał do ludzi, którzy rwali się do jakiejkolwiek pracy, więc czymś naprawdę zaskakującym był fakt, że jednak jakieś płatne zajęcie posiadał. Zmusiła go do tego sytuacja finansowa, przyznajmy szczerze, że nie było to jakieś cudowne nawrócenie z drogi śmierdzącego leniwca. Rodzice nie byli już skorzy do łożenia na jego uzależnienia. Musiał więc sam zadbać o swoje szczęście, chwile wytchnienia, czy jak kto woli - kolejny gwóźdź do swojej trumny. Dlatego też codziennie po szkole wybierał się do całodobowego sklepu kilka kilometrów dalej. Przesiadywał tutaj prawie wszystkie popołudnia, czasem zostawał nawet na noc, by dostać co nieco więcej grosza w swe obrzydliwe łapy i wydać je na liczne rozpusty. Właśnie dziś była taka noc. Tkwił w sklepie ze swoim przełożonym, czasem racząc go swoim obojętnym tonem głosu. Snuł się między regałami pełnymi wszelakich produktów, uzupełniał braki, czasem doklejał zagubione w szale kupujących ceny. W końcu jednak usiadł na jednej ze skrzynek na zapleczu i wlepił swe zielone ślepia w wolno drgającą wskazówkę zegara. Dopiero trzecia w nocy... Jeszcze kilka godzin przed nim w towarzystwie tego niewyżytego pryka, który co rusz, gdy tylko nadarzyła się okazja człapał na zaplecze i wertował po raz setny swoje niezwykle ciekawe czasopisma.
    Do jego uszu doszedł charakterystyczny dźwięk otwieranych drzwi, który wybudził go nieco ze stanu całkowitego znudzenia. Podniósł swe zwłoki z miejsca, po czym powolnym krokiem skierował się na sklep, by wybadać co się dzieję i nasycić choć trochę swą ciekawość co do nocnego wędrowcy. Wypełzł zza regału, stając tuż za dziewczyną. Gdy się odwróciła jego ślepia pozostawały z tym samym, zimnym i obojętnym błyskiem, dopełnione tak samo przebrzydłym uśmiechem na bladej jak ściana twarzy.
    - Z pewnością bym zapamiętał. - powiedział, by następnie zlustrować ją kilkakrotnie wzrokiem od góry do dołu.

    Quentin.

    OdpowiedzUsuń
  19. [uwielbiam aktorkę, karta ciekawa, teraz tylko pytanie czy pomysł na wątek jest?
    na pewno może go onieśmielać, co może być ciekawe jak zaczną ze sobą rozmawiać;)]

    OdpowiedzUsuń