czwartek, 3 października 2013

"I'm too depressed to go on. You'll be sorry when I'm gone"


Chester Cone Barker
czasami nazywany Sick Boyem
Urodzony 3 września 1995 roku
w Chichester, West Sussex
Pokój: 14
Klasa: sporty ekstremalne, literatura, sztuki walki
Lekoman, nałogowy palacz


 Pamiętaj: nigdy nie jest tak źle, żeby nie mogło być gorzej. To prawo Murphy'ego można zastosować chyba do całego życia Chestera.
" - Chester, ty cholerny gówniarzu! Zamiast tak siedzieć i gadać do ściany poszedłbyś na podwórko pograć w piłkę.
- Tato, nie mogę. Bawię się z Adamem.
- Zaraz przestaniesz opowiadać bujdy... - dalej było słychać tylko świst paska."
Nienawiść ojca do syna zwiększała się z każdym dniem, z każdą kolejną postacią wymyśloną przez chłopca. Matka tylko udawała, że go kocha. Trzeba było przecież sprawiać wrażenie normalnej rodziny.

" - Nie możecie mi tego zrobić!
- Ależ owszem, możemy. Synu, jesteś chory psychicznie, widzisz ludzi, których nie ma. Musimy ci pomóc."
I tak oto trzynastoletni Chester trafił do zakładu zamkniętego na okrągły rok. Rodzice mówili, że to dla jego dobra, w rzeczywistości jednak chcieli się pozbyć ciążącego nad ich głowami problemu.

" - Mamo, to tylko subkultura. Mnóstwo dzieciaków się tak ubiera. A muzyka to tylko muzyka.
- Na pewno, synku? Martwię się o ciebie.
- Na pewno"
Na tym skończyło się zamartwianie rodziców o dziecko. Zaczęło się od żyletki i fajek, potem były hektolitry alkoholu. W końcu, pod wpływem "przyjaciół" zaczął brać leki. Na początku to był tylko syrop na kaszel, potem podbierał matce ketanol. Dotarł do tramalu, potem mogło być tylko gorzej.

" - Nie, ty nie mówisz tego poważnie, Travis.
- Annie przedawkowała. Mam ci przeliterować?
- Skoro tak to ja chcę do niej dołączyć!"
I prawie mu się to udało. Podciął sobie żyły i przedawkował leki, ale tym razem szczęście mu sprzyjało. Mimo dwóch tygodni w śpiączce udało się go uratować. Z braku innych możliwości rodzice wysłali go tutaj.

"We're walking on thin ice, I hope it doesn't break"

Jeśli chcesz z nim porozmawiać musisz wykonać przynajmniej dwa podejścia. Za pierwszym razem może się w ogóle nie odezwać albo chamsko odprawić cię z kwitkiem. W drugim wypadku sam pobiegnie za tobą przepraszając za swoje zachowanie. Czasami sam podejdzie, ale tylko wtedy, kiedy spali kilka papierosów i weźmie kilka tabletek. Zyskuje przy bliższym poznaniu i wtedy jest przyjacielski, miły i ciepły. Czasem nawet pokazuje poczucie humoru.

"Paranoia's all I got left"

------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Może mnie ktoś jeszcze pamięta z poprzedniej wersji, jak byłam Nathairą O'Connor (boże, kiedy to było...) ;) W każdym razie teraz jestem tu :) Zaczynanie wątków nie stanowi dla mnie problemu, ale czasami po prostu nie mam pomysłu ;P
No i mam nadzieję, że będzie nam się dobrze pracowało ;)
Karta jest kretyńska, ale jaka ma być skoro jest pisana przed dwudziestą trzecią ;)