Monique Drew
Data
urodzenia: 24.03.1993
Miejsce
urodzenia: Londyn
Wydział: Literatura(pisarstwo)
Na
zewnątrz Drew stworzyła piękną iluzję spokojnej cichej, wręcz „nawróconej”
uczennicy SFTY. W przeszłości znana z
agresji i ciągłego epatowania seksualnością spowodowanego ciągle płynącą w jej żyłach kokainą była koszmarem każdego kto znalazł się w jej zasięgu. Teraz na jej wargach widnieje łagodny uśmiech, ruchy są spokojniejsze, jakby leniwe, a głos cichszy i jeszcze
bardziej ochrypnięty. Mówią, że skończyła z przeszłością, że w końcu stał się cud, w który nikt nie wierzył. Nie daj się zwieść. To Drew. Jeżeli dasz się wciągnąć w to stek bzdur pewnie podetnie ci żyły w nocy.
Jest na pozór cichą, wiecznie
spaloną osobą z tendencją do wybuchów. Prawdziwie jest cholernie
inteligentna, ma sadystycznie ciemne poczucie humoru i lubi niezobowiązujący seks. Nie gardzi uczuciem miłości, ma o nim po prostu odrobinę inne
zdanie. Oczywiście, że Drew to przede wszystkim nałogi, obnażający półuśmiech, kpina w oczach i dążenie do
autodestrukcji. Jest perfekcyjnym kłamcą. Potrafi być przerażająco urocza tylko wtedy
kiedy czegoś potrzebuje, lub kiedy się boi. Tak naprawdę jest małym zaszczutym
angielskim zwierzątkiem, które cały czas przed czymś ucieka.
Odkąd
wróciła do szkoły po raz trzeci dużo milczy, trudno ją znaleźć i o dziwo nie
rozprowadza niczego na terenie szkoły i chyba nawet poza nią. Jej stary
samochód pozostał bez zmian jej towarzyszem, ale teraz właściwie cały czas
podróżuje unikając kontaktu z ludźmi z przeszłości. Udaje wielką przemianę, bo
jak najszybciej chce wrócić tam skąd wyciągnęły ją służby policyjne ostatnim
razem. Kłamie. Kłamie na każdym kroku, na każdy temat, a robi to płynnie i z
gracją.
Niezmiennie
chuda i niska. Oczy posiada duże i brązowe, wiecznie podkrążone, osadzone na szczupłej
twarzy. Pełne usta i mysie włosy. Uroda zniszczona przez alkohol, narkotyki i
nieprzespane noce, nadal jednak kiedy chce potrafi zrobić odpowiednie wrażenie.
Nie jest pięknością, ale w jej oczach płonie ogień, a sposób poruszania się (
nawet po pijaku) budzi zainteresowanie. Ujmą w jej wyglądzie jest długa cienka
blizna biegnąca od skroni przy uchu aż do szyi. Jej ochrypły, zniszczony głos
nadaje jej postaci zupełnie innego obrazu. Nie maluje się, nie czesze w
wymyślne fryzury, a jej ulubione bluzki, które nie zakrywały niczego zamieniły
się nagle w ogromne swetry zakrywające wszystko.
NIE DAJ SIĘ OSZUKAĆ!
[Chcę wątek.]
OdpowiedzUsuńProsiłabym jeszcze o podanie nr pokoju :) pod zakładką dyrekcja :D
OdpowiedzUsuńKolejny raz trafiłem do londyńskiej Szkoły dla Trudnej Młodzieży. Cóż, policja nie uwierzyła na zbyt długo w moją przemianę. Tym razem złapali mnie, kiedy pobiłem w barze jakiegoś ćpuna, który akurat przypadkiem o mnie słyszał i najpierw zaczął błagać mnie o prochy, a kiedy "grzecznie" odmówiłem po prostu się na mnie rzucił. Kiedy już rozbiłem o bar jakąś szklaną butelkę, która przypadkiem wpadła mi w ręce z zamiarem ostatecznego zmasakrowania tego idioty, do pubu wpadła policja. I tak oto z powrotem trafiłem w to samo miejsce. To był już chyba trzeci raz... Zresztą nawet tego nie liczyłem. Parę dni po tym jak minął już pierwszy września, pojawiłem się w szkole wcześnie rano. W moim żyłach krążyła mieszanka kokainy i leków uspokajających, zachowywałem, więc względny spokój. Po rozrzuceniu swoich rzeczy w pokoju nr 20 i kilku papierosach, które wypaliłem gapiąc się tępo na widok rozciągający się na oknem, zszedłem na parter do sekretariatu, żeby dopełnić ostatnich formalności. Na razie i tak nie miałem nic lepszego do roboty. Właśnie rozmawiałem z sekretarką, kiedy w drzwiach pojawiła się Drew. Właściwie nie spodziewałem się, że jeszcze kiedykolwiek ją spotkam. Zmieniło się jednak jedynie jej spojrzenie. Jeszcze nigdy nie widziałem, żeby było tak zobojętniałe. Wyczułem w tym jednak jakiś fałsz. Minęła mnie, ale nie odwróciła głowy choćby po to by obrzucić mnie cynicznym spojrzeniem, które tak dobrze znałem. Wymamrotała tylko coś pod nosem. Pożegnałem się z sekretarką i zachowując kamienny wyraz twarzy opuściłem sekretariat. Usiadłem na jednej z ławek, które ktoś ustawił wzdłuż korytarza, zapaliłem papierosa i czekałem aż pojawi się Drew.
OdpowiedzUsuń[Wybacz, jeśli wyszło słabo. Ostatnio nic nie pisałem. Muszę się przyzwyczaić.]
OdpowiedzUsuńSłysząc te dwa słowa, które wypłynęły z jej ust, uśmiechnąłem się tylko szerzej, a kiedy odwróciła się i ruszyła przed siebie korytarzem podniosłem się z ławki i bez słowa poszedłem za nią. Nie była to długa wędrówka, bo Drew zakwaterowała się w jednym z jednoosobowych pokojów znajdujących się na pierwszym piętrze. Zatrzymałem się obok drzwi i oparłem ramieniem o ścianę wpatrując się jak wkłada klucz do zamka.
OdpowiedzUsuń- "Witaj, Beverly"? To wszystko na co cię stać?- zapytałem przedrzeźniając ton głosu jakim wypowiedziała do mnie te słowa.- A gdzie przyjęcie powitalne i ten pięciokilogramowy wór kokainy plus kilka paczek kondomów?- w tonie mojego głosu wyraźnie można było wyczuć sarkazm.
7 jest zarezerwowana możebyć 8 ?
OdpowiedzUsuń- A więc zauważyłaś?- uśmiechnąłem się niby to radośnie. W moich oczach jednak nadal malował się cynizm. Zauważyłem, że Drew stara się zachować między nami pewien dystans, choćby przez samą jej postawę. I nie spodobało mi się to.- No więc co się stało ze wspaniałą Drew?- właściwie miałem ochotę zapytać: "kto ci zrobił pranie mózgu?", ale powstrzymałem się. Wiedziałem, że na jej zachowanie nie mógł wpłynąć nikt inny oprócz... jej samej. Więc wpatrywałem się w nią tylko intensywnie z ze swoim charakterystycznym, cynicznym uśmieszkiem błąkającym się na ustach.
OdpowiedzUsuńZignorowałem jej słowa i zaśmiałem się cynicznie.
OdpowiedzUsuń- Chcesz teraz udawać grzeczną dziewczynkę? Czego się boisz? Policji? Mafii? Zemsty?- z każdym kolejnym wypowiadanym przeze mnie słowem mówiłem coraz głośniej, mimo iż nie chciałem tego. W końcu nieomal krzyczałem.- Czego do cholery?!- tak, zawsze byłem wybuchowy. A Drew zawsze to bawiło. Nieomal byłem ciekaw jak będzie tym razem... Siedziałem teraz w takim samym fotelu, dokładnie w ten sam sposób jak podczas całej naszej znajomości. I zastanawiałem się, co się zmieniło.
[Dobry pomysł i dziękuje że zaczęłaś. Ja mam kaca, tak że jak coś źle to nie bij : ) http://www.youtube.com/watch?v=1AkNobnAJoc ]
OdpowiedzUsuńWiedział że to jego ostatni raz w tej szkole, że trafił tylko za namową znajomych. Każdy był świadomy tego że nie zostawi tego na co pracował większość swojego wolnego czasu. Kiedy dźwięk kroków budował niekończące się echo w korytarzu. Z zamglonym wzrokiem, wbitym w ostatnią ścianę. Podążał do pokoju tylko po to by coś schować by na chwilę usiąść napić się i wrócić do życia. Jego dłonie tak się trzęsły że przed drzwiami nie potrafił wyjąć kluczy a gdy już to zrobił z wielkim hukiem uderzyły o podłogę, odgarnął kant czarnego płaszcza i podniósł je. To wtedy mignął mu obraz Drew. Nie będąc pewnym jeszcze raz rzucił okiem czy to aby na pewno ta osoba. Zastanawiał się co zrobić, czy udawać że niczego nie widział czy podejść i się odezwać a przecież wypadałoby. Przesunął nogą i odwrócił się. - Chyba oczy mnie nie mylą. - szepnął cicho do siebie.Nie wiedział o całej sytuacji z Iwanem. Pogrążyło go delirium, które przez ponad pół roku nie pozwalało mu funkcjonować. Podszedł do niej i odpalił ponownie papierosa, który właśnie zgasł - Witamy z powrotem - spojrzał na nią z uniesioną brwią, jego oczy błysnęły tym samym żywym płomieniem jak wtedy gdy widział ją pierwszy raz.
- Nie wierzę ci.- odpowiedziałem po prostu. Moje oczy wpatrywały się w nią tak intensywnie, że miałem wrażenie, że zaraz wypadną.- Nie byłabyś w stanie tak bardzo się zmienić.- "widzę w twoich oczach to szyderstwo" miałem ochotę dodać, ale powstrzymałem się w ostatniej chwili. Co to za gra? Co Drew usiłowała osiągnąć? A może po prostu po raz niezliczony chciała zrobić mi na złość? Wstałem z fotela i podszedłem do niej. Była o tyle ode mnie niższa, że żeby spojrzeć jej w twarz musiałem lekko schylić głowę. Wcale nie było jej przykro. Wiedziałem to.
OdpowiedzUsuń- W co ty, kurwa, pogrywasz, Drew?!- wrzasnąłem. Nie odsunąłem się, wręcz przeciwnie, podszedłem do niej jeszcze bliżej. Miałem ochotę potrząsnąć nią, zrobić cokolwiek, żeby z jej twarzy zniknął ten sztuczny, zapewne starannie wypracowany spokój. Miałem go już dość. Dlaczego ona zawsze pojawiała się tak niespodziewanie i wydawała się robić wszystko, żeby doprowadzić mnie do szału? Dlaczego tak bardzo starała się przestać być sobą?
OdpowiedzUsuńWidział że jest z nią coś nie tak, coś nowego. Coś co kazało mu brnąć w rozmowę dalej - Bez głupich docinków, - przewrócił oczami, tak właściwie sam zastanawiał się co tu robi. Próbował uciec od alkoholizmu, nie od interesu. - A Pani ? - zmarszczył brwi, jeszcze nie dawno w budynku z krwawej cegły każdy mu donosił że Drew zaginęła, że uciekła. Jednak był za bardzo zajęty wyborem alkoholu na wieczór niż szukanie jej. Z resztą wiedział że słuch o niej nie zapadnie na długo i nie mylił się. - Obiło mi się o uszy że zaczęła Pani całkiem nowe wspaniałe kokainą życie płynące - Odpalił papierosa. Widział jak młodzi się na nich patrzą. Wydawało mu się że chyba byli bardziej niegrzeczni niż ktokolwiek w tej szkole, skoro wzbudzali tak wielkie zainteresowanie. Młodsi uczniowie wydawali się ich bać. Z pewnością Meds śnił się po nocach nie jednej osobie i nie jedna nie chciała by go spotkać w ciemnej uliczce. Czuł strach na kilometr i czerpał z tego siłę. Jedyną osobą, z którą mógł tu rozmawiać w jakikolwiek sposób była Drew. - Przecież mogłaś prowadzić tak wspaniałe życie - zaczął szydzić, nachylił się nad jej uchem - Witaj w piekle ponownie - uśmiechnął się złośliwie i wyjął ponownie klucze z kieszeni
OdpowiedzUsuńNie ruszyłem się z miejsca. Skrzyżowałem ramiona na piersi nieprzerwanie wpatrując się w nią z cynizmem i głęboko skrywanym niedowierzaniem w oczach.
OdpowiedzUsuń- Nie.- warknąłem.- I nie nazywaj mnie Beverly.
Nie zachowuj się jak popieprzona heroinistka z dobrego domu. "Nie podnoś też na mnie głosu, proszę?" Co to ma, kurwa, być? Co to za teatrzyk?- w tym momencie chciałem, żeby na mnie wrzasnęła. Naprawdę. Chciałem wytrącić ją z równowagi wszelkimi możliwymi sposobami.
Uśmiechnąłem się cynicznie.
OdpowiedzUsuń- Idź w takim razie, skoro tylko na to cię stać.- powiedziałem mimo, że zauważyłem jak drżą jej ręce. Najwyraźniej była na głodzie. Nie zamierzałem jednak się tym teraz przejąć, bo oznaczało to, że łatwiej mi będzie ją złamać. Musiałem to zrobić. Musiałem w tym popapranym miejscu mieć przynajmniej jednego sprzymierzeńca. Właśnie ją. To zawsze była ona i nie zamierzałem tego zmieniać.
-Wiem trochę więcej z resztą nie ważne - przekręcił kluczyk w zamku - Idziesz się napić czy masz zamiar tam sterczeć ? - pokazał jej butelkę whisky i otworzył drzwi na szerokość w geście zaproszenia jej do środka. Nie miał nie wiadomo jakich celów. Jego psy dawno mu już doniosły kto odbiera towar w Londynie z resztą jakby mógł nie wiedzieć. Miał za duży szacunek do Drew żeby wpakować ją w te same albo i większe kłopoty lub co gorsza dać znać tym wściekłym wygłodniałym na nią wilkom - Usycham - szepnął w oczekiwaniu na jej ruch, spojrzał jeszcze raz na drżące dłonie i przeniósł swój wzrok na nią
OdpowiedzUsuńRozłożyłem szeroko ramiona.
OdpowiedzUsuń- Chcesz mnie zabić? MNIE? W takim razie proszę bardzo, nie boję się śmierci. A poza tym... Cóż, to będzie za śmierć...- zmrużyłem lekko powieki. Byłem nieomal pewien, że strzeli i byłem na to przygotowany. I w tej ostatniej chwili nie zamierzałem zamykać oczu. Chciałem patrzeć Drew w twarz. Wwiercać się głęboko spojrzeniem w jej oczy.
Na moich ustach pojawił się pełen zadowolenia uśmiech. To już jakiś postęp... Oparłem się plecami o ścianę i zapaliłem papierosa. Zastanawiałem się czy tego dnia mogę się posunąć jeszcze dalej, czy powinienem już sobie odpuścić. W końcu stwierdziłem, że na dzisiaj chyba już wystarczy.
OdpowiedzUsuń- Do widzenia, Drew.- powiedziałem cicho i wyszedłem z jej pokoju zamykając za sobą drzwi.
[Następny?]
Wskazał jej na łóżko bo tak na prawdę tylko ono było wolne. Postawił niedbale dwie szklanki na stoliku i rozlał alkohol. Oczy mu się cieszyły, jak oczy dziecka na słodycze. Podał jej szklankę, zdjął płaszcz i rzucił w kąt. Podwinął rękawy i bez wahania usiadł na stoliku. Machając nogami przechylił szklankę i wypił duszkiem trunek, jakby był spragniony. Patrzał na nią wiedział że ma jej coś powiedzieć. Już za chwilę było słychać jak szyjka butelki uderza o brzeg szklanki a whisky rozlewa się po naczyniu. - Powinienem wtedy zareagować - tak miał myślał o czymś i to mówił. Był pewien że Monique wie o co chodzi - Jednak pozwoliło Ci to chyba wyjść z tego syfu. - Teraz było widać jak na prawdę zniszczonym człowiekiem był, wrakiem samego siebie. Ponownie wypełnił szklankę i patrzał na nią, pustym skupionym wzrokiem. Zastanawiał się czemu dobijają gwoździe do własnych trumien.
OdpowiedzUsuń[Okej. W takim razie daj mi chwilę. Muszę pomyśleć, żeby nie wyszło z tego jakieś gówno.]
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuń[Czy może być tak, że to Drew przyjdzie do Sid'a w jakiejś sprawie? To znaczy ja napiszę, ale żeby były takie okoliczności...]
OdpowiedzUsuńZaciągnął się i wypuścił dym w górę patrząc w obłoki, które tworzył - Jeżeli byłbym taki jak mój Wuj już dawno by mnie tu nie było, każdy chce przejąć kontrole, myślą że jesteś dzieckiem i poddasz się im. Bo patrz masz tylko 23 lata i co ty zasrańcu wiesz o życiu - zamyślił się - A wiem więcej niż wy dziadki - zaciągnął się ponownie i oddał jej skręta. Prawda mafia jest bagnem, które wciąga i nie pozwala wyjść a jak już jesteś na samym środku wciągnie cię do końca - Kochałaś ją prawda? - spytał z uniesioną brwią i nie wiedział czy alkohol czy samo to że chce by w końcu przyznała się przed sobą nim kierowało. - Nie mi się z resztą w to mieszać bo sam lepszy nie jestem. - nagle cisze przerwał telefon, spojrzał krótko na wyświetlacz i z kwaśną miną odłożył go na półkę -Oszaleje, jestem na wakacjach - uniósł wyżej szklankę w toaście. Wiedział kto dzwoni ale miał dość już dzwonienia i ciągłych pytań.
OdpowiedzUsuń-To nie praca tylko rozrywka właśnie a ja nie mówię że jestem taki młody powiem że jestem stary jak skończę 30 lat - skrzywił się i spojrzał na telefon. W końcu nacisnął zieloną słuchawkę, głos, który wydobywał się z urządzenia był zdenerwowany i nie wątpliwie sądząc po krzykach, zły - Uspokoiłeś się już ? - spytał obojętnie, w ogóle od pewnego czasu Drake był mu obojętny - Ale ja nie mam czasu na twoje krzyki i lamenty - uniósł rękę w taki sposób jakby miał go przed sobą i chciał uderzyć. Nacisnął czerwoną słuchawkę i zacisnął zęby - Faceci - prychnął, a potem zdał sobie sprawę z tego powiedział.
OdpowiedzUsuń[http://www.youtube.com/watch?v=2ZrIgI2NPzs nie wiem czy twoje klimaty ale mi się wkręciło na cacy ]
Splótł dłonie i oparł łokcie na kolanach. - Po co tu wracałaś, nie mogłaś zostać tam ? - spytał przecierając oczy i upijając kolejny duży łyk alkoholu. Chciał zapomnieć o telefonie drażniło go to że osoba, którą prawdopodobnie kocha łudzi się tym, że Meds będzie kiedyś wolnym człowiekiem od całego syfu. Fakt mógł wybrać sobie wakacje chodź by na Majorce, jednak nie o to tu chodziło tylko o sam fakt skończenia podjętego zadania. Zapalił papierosa, zmrużone oczy tkwiły wbite w dziewczynę. - Wiesz - szepnął ochryple - wolałbym żeby dzwoniły interesy niż jakaś ofiara cały czas pytała się nie czy jestem trzeźwy - pokręcił nerwowo głową, w trzęsącej się dłoni trzymał szklankę, zbliżył usta do krawędzi szkła i wdychał parzący zapach cieczy
OdpowiedzUsuń-My i normalne życie - pokręcił głową, jak patrzy rano na śpiącego jeszcze bruneta obok, ma przebłyski normalności, jednak potem schodzi na ziemie wiedząc co nowy dzień przynosi, nowy taki sam jak dzień wczorajszy. - Alkohol kochana - spojrzał na bursztynową ciecz i westchnął głośno, nie wiedział co ma powiedzieć - pozwala mi zapomnieć o tych wszystkich ludziach klęczących przede mną i wrzeszczących " Nie proszę " - jego słowa były suche, bez empati, bo jak w tym świecie być empatycznym. - Problem jest taki że on nie chce odejść ode mnie a robiłem już na prawdę wszystko. Dobrze wiesz ze oni nie odchodzą, chcą Ci pomóc i zatrzymać przy sobie. Bo wierzą że wszystko się zmieni, a jak ich odtrącasz to dalej w to brnął jak te osły. To jest jak z kobietami bitymi przez facetów "On się zmieni" Może ja nie mam odwagi żeby być sam - patrzał na nią i nie wiedział czy to oni są tak naiwni czy osoby które ich pokochały. Znów upił większą połowę trunku, spojrzał na telefon, liczba nie odebranych połączeń rosła, położył palec na nazwie kontaktu - Już się nie denerwuj idź spać - szepnął cicho, tak jakby mówił do danej osoby.
OdpowiedzUsuńOdchylił głowę do tyłu opierając ją o ścianę - Wszyscy są mądrzy, to tylko mój błąd, że ukryłem przed nim kilka spraw a potem było już gorzej - uniósł brew, wiedział że cokolwiek by zrobił druga strona go odnajdzie bo właśnie tak zrobił, był sprytniejszy niż Meds, mógł sobie to wyobrazić. - Jeżeli mam być szczery, gdybym teraz miał wybór czy strzelić w Tosha, nie zrobił bym tego drugi raz - prychnął - Zawsze go podziwiałem i chciałem być jak on, wiesz że miał żonę i dwoje dzieci. - zdał sobie sprawę z tego jak zepsuty jest, aby pozbawić własne kuzynostwo ojca.
OdpowiedzUsuńOd mojego ostatniego spotkania z Drew minęło kilka dni podczas, których większość czasu spędziłem albo w moim pokoju, albo poza szkołą. W placówce wciąż przybywało nowych uczniów, którzy zjeżdżali tu z całej Anglii, a niektórych nawet jakże okrutni rodzice zesłani do Anglii aż z USA. Mimo, iż tak rzadko bywałem w szkole, zdążyłem zauważyć, że stałem się obiektem plotek, jak zwykle zresztą. Mówiono, że ćpam i chleję bez opamiętania, że zaciągam wszystkie panienki do łóżka, że jeśli ktoś mi się nie spodoba to z pewnością mogę mu przywalić. W gruncie rzeczy sama prawda, ale jak z plotkami bywa krążyły również po szkole różne bzdury o bombach i komandosach, czego właściwie nie dało się uniknąć. Plotkowano także o mnie i o Drew. Uważano nas za nierozłączną parę, kogoś w stylu Sid'a Vicious'a i Nancy Spungen. Cóż... Nie mogłem tego przerwać. Tego dnia siedziałem akurat w moim pokoju, który stopniem zabałaganienia zaczynał przypominać moje mieszkanie, ale nie byłem z tego powodu nieszczęśliwy. Wcześniej, w napadzie kokainowego entuzjazmu chciałem pomalować ściany na jakiś inny kolor, bo wszechobecna biel doprowadzała mnie do szału. W końcu jednak zrezygnowałem, byłem na to zbyt leniwy... Siedziałem teraz w fotelu, paląc papierosa i wbijając wzrok w to, co było za oknem i zastanawiając się, co zrobić z nadchodzącym dniem.
OdpowiedzUsuń[Ta dam.]
OdpowiedzUsuń-Trzymaj się Drew - szepnął cicho i gdy tylko dziewczyna wyszła sięgnął po telefon. Pokręcił głową wybierając dość znany mu numer. Podczas rozmowy zastanawiał się co kieruje Monique do takiego zachowania, po co grać i zakładać maski. Zastanawiał się czy to jedna z jej gier czy jakiś podstęp, wiele osób na miejscu Drew próbowało by wkupić się w łaski pana. Nie wątpliwie tych dwóch otoczyła dziwnie destrukcyjna magia.
OdpowiedzUsuń[http://www.youtube.com/watch?v=0QM1QdRpFxU nie wiem zaczynamy coś nowego czy masz pomysł kontynuacji ? ]
Odpalił papierosa i z uniesioną lekko głową, przyglądał się małym szaraczkom z góry. Przechodzili obok niego tak obojętnie, aż go to drażniło, gdyby znali całą prawdę bali by się tak szyderczego kroku, bali by się w ogóle patrzeć, jak ta blondynka, która przy ścianie skulona chciała przejść nie zauważona, nie udało się posłał jej jeden z tych uśmiechów i karmił się tym jak spłoszona uciekła. Mało mówił do tych młodych, nie chciał mieszać się w nowe znajomości nie tym razem. Spuścił wzrok chcąc uspokoić wirujący obraz.
OdpowiedzUsuńSpojrzałem na stojącą w drzwiach Drew i uśmiechnąłem się cynicznie. Naprawdę nie spodziewałem się, że do mnie przyjdzie, a tym bardziej w tak głupiej sprawie.
OdpowiedzUsuń- Jakie konkretnie plotki masz na myśli?- uniosłem brew. Doskonale wiedziałem, co miała na myśli, ale postanowiłem zirytować ją chociaż trochę i teraz wpatrywałem się w nią wyczekująco. Nieomal mogłem dostrzec jak w myślach rozrywa mnie na kawałki, ale była tak dobrą aktorką, że z powodzeniem potrafiła ukryć swoje zdenerwowanie.
[ chciałabym jakiś wątek.
OdpowiedzUsuńmyślisz, że mogłyby się polubić? ]
Zaśmiałem się cicho. Nie dałem się jej zwieść nagłej zmianie jej postawy. Wyglądało to jakby chciała wykorzystać moją, nie tyle sympatię, lecz to, co żywiłem do niej, zachowując się jak dawna Drew. Nie spodobało mi się to.
OdpowiedzUsuń- Wciąż popełniasz te same błędy, Drew.- stwierdziłem z niesmakiem.- Pomyśl... Jaką korzyść miałaby Susan z rozpowszechniania takich plotek? Teraz kiedy jesteśmy sobie tak bliscy? Ona nigdy nie postępuje irracjonalnie. Nie jest taka jak ty czy ja. Nigdy nie gadałaby takich bzdur, jakbyś to określiła. Podejrzewałbym raczej ludzi, którzy są tu już od dłuższego czasu i pamiętają nas.
-Butelka - szepnął cicho, zaczesując wilgotne włosy do tyłu. Ledwo trzymał się na nogach i sam nie wiedział czy to przez alkohol czy zarwaną noc. Podeszli do drzwi, które naznaczone były numerem 7. Oparł czoło o nie i zaczął szukać kluczy. Cicho się zaśmiał myśląc o tym że mógł je zgubić, a przecież facet w portierni nie da mu drugich. Bynajmniej nie gdy jest w takim stanie. Na szczęście grzechot w kieszeni wskazywał na ich obecność, szybko przekręcił zamek i z szerokim uśmiechem wszedł do pokoju. Nie dało się ukryć że wczoraj miała miejsce tu libacja. Mimo porozwalanych butelek było czysto. Skinął ręką na krzesło, bez słowa wyciągnął dwie szklanki i postawił flaszkę na stole, rozlał alkohol, usiadł na przeciwko niej zastanawiając się co wywołuje przeszywający ból między jego żebrami.
OdpowiedzUsuń[ Jakiś pomysł na wątek? Jakieś chęci na wątek ze mną ? ;) ]
OdpowiedzUsuń[Jak bardzo ściągnęłaś kreację Monique z Effy ze Skinsów ? ]
OdpowiedzUsuńWcale! Postać Monique pojawiła się w jednej z pierwszych odsłon bloga na onet.pl, jeszcze przed Skinsami.
Usuń