W życiu nie zawsze bywa
kolorowo. Wszystko zależy od tego, gdzie przyjdziesz na świat, jacy
są Twoi rodzice. Niektórzy, jak Melanie Winter, już na starcie
mają wszystko, czego im potrzeba: piękny dom z wielkim ogrodem i
basenem, własną służącą i garaż pełen luksusowych aut. A
jednak nie potrafią tego docenić. Bogate dzieciaki bowiem często
mają to do siebie, że schodzą na złą drogę tylko po to, żeby
upodobać się swoim znajomym. Zaczynają palić, ćpać, chodzić na
imprezy, gdzie alkohol przelewa się litrami, a seks na kanapie jest
czymś zupełnie naturalnym. Rodzice wolą tego nie widzieć, bo tak
jest wygodniej. Dla niepoznaki wysyłają swoje pociechy na miliony
zajęć poza lekcyjnych, niby w trosce o przyszłość młodego
pokolenia.
Widząc
dziewiętnastoletnią pannę Winter od razu dostrzeżesz jej
wspaniałe, lśniące włosy w kolorze łanów zboża, z wdziękiem
opadające na zgrabne plecy. Filigranowa figura dziewczyny,
podkreślona dodatkowo odpowiednio wyzywającym strojem, wznieci w
Tobie niekłamane pożądanie. Nie podejdziesz jednak bliżej, gdyż
w jej dużych, błękitnych oczętach, okolonych wachlarzem gęstych
rzęs, dostrzeżesz pewnego rodzaju chłód. Malinowe usteczka, na
pozór uśmiechające się wesoło, w każdej chwili mogą wykrzywić
się w pogardliwym grymasie. Czujesz, że to nie jest dziewczyna dla
Ciebie. To nie jest dziewczyna dla nikogo. W końcu niczym nie różni
się od swoich przyjaciół. Od bogatych dzieciaków mających za
dużo swobody w życiu.
Melanie nigdy nie jest
sama. Tuż obok niej można spotkać jej równolatkę, córkę
gotującej w domu państwa Winterów kobiety. Różnice między nimi
widać jak na dłoni. I nawet nie chodzi o strój, czy kolor włosów,
a o sposób bytu. Melanie chce być widziana ze wszystkich stron.
Głośno się śmieje, gestykuluje. Zupełnie inaczej sprawa się ma,
jeśli chodzi o jej tajemniczą towarzyszkę. Dziewczęta nie
rozmawiają ze sobą, a nawet nie wymieniają się porozumiewawczym
spojrzeniem. Właściwie nigdy nie usłyszysz prawdziwej odpowiedzi
na pytanie, dlaczego są nierozłączne.
Powiadają, że panna
Winter uzależniła się od obecnej w jej życiu niemal od dziecka
panny Howard. Powiadają również, że to ona wpłynęła na
przemianę rozpieszczonej córeczki tatusia, jaką była Melanie.
Właśnie dlatego do Szkoły Dla Trudnej Młodzieży trafiły razem.
Alice
Elizabeth Howard
19
lat ♣ Chelsea, Londyn ♣ Historia Sztuki ♣ Pokój nr 20
~*~
Witam!
Okey,
nie bijcie. Karta bardzo dziwna, ale nie chce mi się za bardzo
rozpisywać. Zaskoczeni, że opisywałam Melanie, a prowadzić będę
Alice? To ze względu na to, że ciężko jest mi się trzymać tego,
co piszę, więc... Postać Melanie jest do przejęcia. Można ją we
wszelaki sposób ubarwić.
Znać
mnie znacie. Przynajmniej niektórzy. Byłam tu (a raczej na starym
blogu) jako Sky Greengrass i jako Andy Solinsky, ale ich uśmierciłam.
Nie
mam pojęcia kto jest na zdjęciu, ale mi się spodobało :)
Na
wątki jestem chętna i gotowa. Trochę wyszłam w tym z wprawy, ale
mam nadzieję, że mi wybaczycie. Chwilowo mam mnóstwo wolnego
czasu. Zmieni się to koło lipca, kiedy wypełźnie ze mnie to, co
do mnie wpełzło około października przez dziurawą gumkę.
Dobra,
do napisania!
Kontakt
gg: 44806097
[ Witam może wątek ? :D ]
OdpowiedzUsuń[ Jasne coś zaraz wymyśla :D ]
OdpowiedzUsuńSiedziałam sobie na szkolnym korytarzu ze słuchawkami w uszach. Byłam ciekawa jak to się potoczy życie w tej szkole , znowu tutaj trafiłam.. Ja to miałam pierdolone szczęście nie dość , że mnie wypuścili chyba tydzień temu to wróciłam tutaj po 3 dniach ... Brawo dla mnie naprawdę. Ale co mi tam znowu fajna zabawa tutaj będzie. Seskoczyłam z parapetu . Wsadziłam ręce w kieszenie spodni i ruszyłam przed siebie. Nawet nie wiem kiedy wpadłam na kogoś widać byłam tak zamyślona i pogrążona w muzyce.
[Sky ! <3]
OdpowiedzUsuńSophie
[Sky! <333. Ja chcę wątek! Jakieś pomysły?:D]
OdpowiedzUsuńSusan
[A może... Z Susan narkomankę zrobiłam, więc może Alice przyłapie ją jak sobie daje w żyłę w szkolnej toalecie i ta będzie chciała ją przekonać do tego by nikomu o tym nie mówiła? ]
OdpowiedzUsuńSusan
[ Ja ja chce. wątek :D ]
OdpowiedzUsuń[To walnij pomysłem, a ja postaram się coś skrobnąć :D]
OdpowiedzUsuńSoph
Ona wcale nie była uzależniona od narkotyków. Dawała sobie w żyłę, bo chciała i w każdej chwili mogła przestać. Gdyby oczywiście chciała. A nie chciała, więc nawet nie miała zamiaru przestawać. W końcu to było takie fajne uczucie...
OdpowiedzUsuńSiedziała właśnie w szkolnej toalecie i dawała sobie w żyłę. Była sama. Miała spokój, ciszę... nic dodać nic ująć. I nagle ktoś wparował jej do łazienki. Na drzwiach było przecież napisane, że zajęte. Cóż... Niektórzy nie posiedli umiejętności czytania. Jaka szkoda.
- Nie umiesz czytać? - mruknęła w jej stronę i założyła ręce na wysokości piersi.
Szłam sobie a tutaj nagle wpadłam na jakąś laskę.Ja się delikatnie zachwiałam ale ona upadła.Podałam jej dłoń-Spoko mała nic się nie stało-powiedziałam to wtedy kiedy wyciągnęłam słuchawki z uszu.
OdpowiedzUsuńCo może robić banda zdeprawowanych ludzi na przedmieściach Londyna prawie za kratami. Grać w piłkę i to każdą, jeszcze w klas i kapsle. Zupełnie nie rozumiał tego, że każdy w na podwórku starał się być najgrzeczniejszy. Można było się poczuć jak w jakiejś pierwszej klasie. Każdy siedział w ławce i wykonywał błąd nic bardziej mylnego.
OdpowiedzUsuńMrużył oczy od dymu papierosowego i odchylał głowę w tył, co prawda mieli wydzielane papierosy, ale ich było tak dużo że czasem nawet nie wiedzieli że ktoś staje 2 razy w kolejce.
Przyglądał się cały czas dziewczynie siedzącej na ławce niedaleko niego, dosłownie na drugim końcu. Cały czas podchodziła do niej ta druga i coś mówiła, potem kilka głośnych zdań i tamta odchodziła
-Pogoń ją - powiedział obracając głowę.
[ Nie mogę uwierzyć ile napisałem :D ]
[ Szukałam Cię. A właściwie zabierałam się do tego. Nie wiem czy masz ochotę na wątek, bo to stare czasy, a tu nowa postać, ale cześć, zajebiście dobra niespodzianka. ]
OdpowiedzUsuńMonique Drew
Usuń[Sky! No niezła niespodzianka, zajebista. No i widzę, że nasze postacie są współlokatorami. Więc proponuję wątek, jeśli masz ochotę...]
OdpowiedzUsuńPowietrze było ciężkie i gęste. Pachniało naftaliną, albo innym kompletnie nieprzydatnym wyposażeniem laboratorium tej szkoły. Skrzywiła się. Na zegarku zbliżała się dwunasta, a ona czuła jak jej głowa pęka na pół. " Odejdź."
OdpowiedzUsuńZmęczenie, alkohol i chemikalia otumaniły ją, rozdrażniły i swędziały jak rana pod skórą, której nie możesz podrapać. Siedząc po turecku, pochylona nad grzejnikiem, mieszając w fiolce jakąś toksynę nie usłyszała nawet otwierających się drzwi. Skupiona nad swoim nowym wyrobem, który aktualnie wypełniał cały jej umysł i fokusował na sobie całą uwagę, raz po raz tylko, kusząc ją obrazami pełnych erotyki wspomnień. Odwróciła się czujnie dopiero gdy usłyszała ciche kroki. Zmrużyła oczy, a na usta wbiegł uśmiech, pełen ironii, ale chowający w kącikach warg gorycz.
Przechyliła głowę. - Winna. - ochrypły głos popłynął w stronę zjawiskowego stworzenia. Szare, uważne spojrzenie, mleczna cera i włosy... Drew szukała w głowie tego wyrazu. W końcu triumfalnie wskazała na dziewczynę palcem. - Heban.
Wstała, usiadła na biurku nauczycielskim i odpaliła papierosa. Nie uciekła ani razu przed spojrzeniem tych oczu, ale czuła się jak kot, pełna niepokoju, gotowa żeby zaatakować w razie potrzeby. Mlasnęła cicho. " Schizofrenia paranoidalna, jak nic." - Kici kici, kotku... - była zdecydowanie pijana, ale dziewczyna roznosiła specyficzną aurę, wiec natychmiast wyczuła zagrożenie.
Spojrzałam na nią i zignorowałam jej rękę-Jestem Kate Morgan-odparłam bez większego entuzjazmu.-Widać , że nowa-odparłam obcinając ją od głowy do stóp
OdpowiedzUsuńKate Morgan
- To ty jesteś tym cichym obliczem? Jesteście bliźniaczkami ? - spytał patrząc na blondynkę, tak szybko zmieniała położenie że można by przysięgnąć że nad podwórkiem uniosła się mgła, jednak to była jakby poświata - Nie ważne - odganiał na głos swoje durne myśli - To nie było do Ciebie - spojrzał na nią. Dziwne, bo pzed chwilą siedziała dalej, a teraz była tak blisko że mógł widzieć co jest w jej źrenicach. Bynajmniej tak mu się wydawało - Jak masz na imię ? - nie wiedział czy w tej sytuacji nie lepiej by było powiedzieć. Jak macie na imię. Odpuścił.
OdpowiedzUsuń[staram się cały czas do przodu : ) ]
-Bill - za pauzował - Meds - dodał po chwili dobrze wiedział co jego nazwisko oznacza w slangu, starał się tym nie przejmować, przekrzywił głowę w bok na wspomnienie o matce - Moja matka zawsze mi mówiła że powinienem być lekarzem. - zmarszczył brwi. - To ona jest z elity? i co u niby robi? jeszcze powiedz że jej pilnujesz - tysiąc pytań na minutę ale on właśnie taki był, albo gadał z tempem żółwia albo, tak szybko jak kataryniarz. Spojrzał na dziewczynę a potem gdzieś w dal na boisko, podwórko, dzieciniec, zwał jak zwał można by też to porównać do deptaka w więzieniu.
OdpowiedzUsuńZaśmiała się odrzucając głowę w tył i wbijając wzrok w sufit, który zdecydowanie powinien zostać odświeżony.
OdpowiedzUsuńNiedopałek zgasiła o biurko, niedbale, tak, że dym płynął z niego leniwie jeszcze przez kilka najbliższych minut.
- Jestem czarownicą. Odprawiam czary... - rzuciła jej błyszczące spojrzenie przydymionych oczu. - Chcesz być degustatorem? - język przepłynął szybko po wargach, które zaraz zagryzła. Sięgnęła do kieszeni i patrząc w oczy dziewczynie położyła na języku dwie różowe pigułki ecstasy. Wytknęła język, po czym połknęła je szybko. Po jej ustach cały czas biegał złowrogi uśmiech.
Czujny wzrok popłynął w stronę tlącego się wywaru.
Już niedługo skrystalizuje się tworząc czysty mefedron. Na samą myśl, po plecach Drew przebiegł dreszczyk podniecenia. Spojrzała w lewo. Amfetamina też była już prawie gotowa. Spojrzała dziewczynie prosto w oczy. Tak, wiedziała kim jest, może dlatego, że Damn opowiadała jej często echo szkolnych głosów, a może dlatego, że kiedy dziewczyny przyjechały do szkoły, ona siedziała na parapecie okna paląc blanta. A brunetka... przyciągała wzrok, pomimo swojej kompanki, której wyraźnie na skupianiu uwagi zależało.
- Możesz spróbować, jeśli tylko chcesz... Wystarczy odpowiednio mnie poprosić. Mam miękkie serce... - mruczała nęcąco, kusząc ją ochrypłym lekko kpiącym głosem.
To był jeden z tych dni kiedy wróciłem do szkoły przed południem wciąż schlany i niezbyt przytomny i postanowiłem w ciągu kolejnej doby już nie opuszczać swojego pokoju. Nie znaczyło to jednak, że mam również zamiar przestać pić. Wręcz przeciwnie. Kiedy tylko trochę oprzytomniałem, od razu otworzyłem szafę, gdzie krył się cały ten alkohol, który naznosiłem tu w ostatnim czasie. Zdjąłem skórzaną kurtkę, którą nie wiadomo dlaczego wciąż nosiłem chociaż zaczynał się już czerwiec. Pod spodem jeden tych luźnych podkoszulków. Czarny. Był już tak znoszony, że jeden z cienkich pasków materiału na ramieniu rozdarł się nieomal zupełnie. Spiąłem go agrafką. Wyglądałem jak menel. I miałem to głęboko w dupie. Po krótkim zastanowieniu postanowiłem jednak wziąć prysznic. Nie wiem czy na coś się to zdało, bo później z mokrymi jeszcze włosami ubrałem się w to samo, co miałem wcześniej na sobie i od razu zacząłem chlać. Nie obyło się również bez prochów. Kokaina zapijana wódką. Rozwaliłem się na łóżku, włączyłem gdzieś w tle muzykę i piłem. Po jakimś czasie w pokoju pojawiła się panienka. Kojarzyłem ją być może gdzieś z korytarza szkolnego chociaż w sumie nie byłem tego zupełnie pewien.
OdpowiedzUsuń- Co tu robisz?- zapytałem ignorując słowa powitania oraz wszelkie grzeczności. Oczywiście nie zauważyłem tego, że od pewnego czasu ktoś oprócz mnie zamieszkiwał ten pokój. Umknęły mojej uwadze rzeczy dziewczyny porozkładane na łóżku i w innych miejscach. Ostatnio rzadko tu bywałem. Dużo imprezowałem i nie wracałem nawet na noc. Ani następnego dnia...
[Nie jest źle przecież. Raczej ja powinienem przepraszać za jakość tego powyżej. Autobiografia Ozzy'ego Osbourne'a wyprała mi mózg...]
Usuń[Pewnie. Masz jakieś pomysły? ;)]
OdpowiedzUsuńNancy
Spojrzałam na nią.-Bo jesteś strasznie cichutka -odparłam z rozbawioną miną.-Skąd jesteś-spytałam zaciekawiona.
OdpowiedzUsuńKate Morgan
Bardzo gadatliwa ta moja współlokatorka, przemknęło mi przez myśl. I wydawała się również być jedną z tych miłych dla wszystkich, wiecznie uśmiechniętych osób. I jeszcze się zaczerwieniła. Taki typ do bólu sympatycznej, nieśmiałej panienki. Ciekawe jak długo ze mną wytrzyma... Uniosłem do ust butelkę taniej wódki. Kiedy usłyszałem pytanie o dziewczynę, parsknąłem i nieomal rozlałem na siebie alkohol. Otarłem wargi wierzchem dłoni. I spojrzałem na moją nową współlokatorkę wykrzywiając usta w tej swojej parodii uśmiechu. Byłem już na tyle zalany, że miała szansę na to, że tego dnia będę dla niej nieco bardziej milutki niż zwykle. Bo jakoś i tak miałem wszystko gdzieś.
OdpowiedzUsuń- Zazwyczaj dziewczyny przychodzą do mnie.- zadrwiłem z pewnym rozbawieniem. Mój głos był nieco ochrypły od alkoholu.
[To się cieszę. :D Aczkolwiek Ozzy zostaje moim nowym mentorem. :D]
Usuń-Wszyscy rodzice mają ambicje - nie kleił mu się ten tekst, jednak już koniec nie da się wziąć gumki i wymazać. Przypomniał sobie moment w którym dostał telefon że jego wujek z własnego polecenia nie żyje. Że zabił go dla własnej korzyści i co gorsza, posłużył się czyjaś ręką by bezczelnie zdobyć jego stołek.
OdpowiedzUsuńCzuł się jakby zasnął na parę sekund bo blond kobieta siedziała właśnie koło czarnulki i patrzały obie na niego nie para oczu ale dwie tak różne dwie pary oczu. Ale gdzie mu uciekło te kilka sekund?
[ Miło czytać pochwały :) Muszę przyznać, że i karta panny Howard jest niczego sobie. Ba! Jest naprawdę lekka, przyjemna w czytaniu. Pomysł na wątek ? ]
OdpowiedzUsuńQuentin.
[Dobra, damy radę nawet z tą czarną dziurą xD
OdpowiedzUsuńOto moje propozycje:
1. Spotkają się/poznają na imprezie.
2. Wpadną na siebie w nocy na korytarzu i obie najedzą się przy tym trochę strachu.
3. Równie dobrze mogą wpaść na siebie na dachu budynku/przed szkołą.
4. Jeśli życzysz sobie coś innego, mogę się zmusić c:]
Nancy
-Aha spoko-tak zareagowałam na jej odpowiedź co do mojego pytania.-Tylko nie wiem czy się tutaj chwalić-zaśmiałam się z jej miny
OdpowiedzUsuńKate
Trichę zesztywniałam.Ale spojrzałam na nią-Jestem z Polski-odparłam z nutką złości w głosie.Tak to prawda nie nawidziałam swojego kraju.Najchętniej to bym go spaliła
OdpowiedzUsuńKate
Spojrzałam na nią z łyskiem w oku.-Oj i to za mało powiedziane-chcesz się spróbować-zaśmiałam się
OdpowiedzUsuńKate
Poczekał aż biało włosa oddaliła się dostatecznie daleko aby nie widzieć gdzie idą, wziął ją za rękę i pociągnął w swoją stronę – Jest kilka możliwości, możemy schować się w ogrodzie, tam gdzie kujonki z biologii robią rośliny mutanty. Albo – zatrzymał się – to jedyne co przyszło mi do głowy – uniósł brew i ruszył dalej. Szli przez długie korytarze i przez kilka pięter. Ktoś chciał utrudnić ucieczkę każdemu uczniowi i wymyślił że nie będzie klatki schodowej. - Zaraz będziemy – ucieszył się lubił tam przesiadywać, bo było w tym miejscu coś ciekawego. – Jesteśmy – otworzył drzwi – Mam nadzieje że tu żadnego dinozaura nie ma – zaśmiał się, faktycznie ‘klasa’ wyglądała jak dżungla
OdpowiedzUsuńBill Meds
Skrzywiła się lekko. - Wiem kim jesteś. Elfem tego dziecka co krzyczy. - pokręciła jakby z niedowierzaniem głową, cały czas jakby kpiła z stojącej przed nią dziewczyny. Na jej odmowę nie zareagowała niczym więcej niż wzruszeniem ramion. Na komentarz spojrzała powątpiewająco. Wydaje się, że to autodestrukcja, lub chęć bezbrzeżnej zabawy kieruje wzrok ludzi na narkotyki. Drew, owszem,kierowała się powyższymi dwoma dołączając do tego ciekawość i kilka innych nieznanych nikomu powodów. Wszyscy stracili zainteresowanie kryjących się pobudek od czasu, gdy zaczęła je wyrabiać - krystalicznie czyste, wyekstraktowane z całego gówna, które z reguły inni dodawali dla chęci zysku. Każdy ma swoje hobby. Zeskoczyła z biurka, podeszła bliżej dziewczyny. - Nie wszystkie czarownice są stare i spleśniałe, przynajmniej nie po wszystkich widać to na pierwszy rzut oka. - zajrzała jej w oczy badawczo. Czujny wzrok płynął po twarzy dziewczyny zatrzymując się znacząco na dekolcie. Kpiący uśmiech pogłębił się jeszcze bardziej, jakby rumieniec na twarzy Howard sprawił jej satysfakcję.
OdpowiedzUsuńAmerykanka nie była tutaj aż tak krótko, by nie połapać się w ogólnych zasadach i małych kruczkach, dzięki, którym można było nieco nagiąć regulamin i dojść przy tym do własnych korzyści. Dlatego też ze swoją koleżanką wyrwała się na jakąś imprezę. Rzeka alkoholu, miliardy ścieżek, na których widok Nancy musiała czym prędzej odpuścić sobie balowanie. Starała się nie brać, naprawdę. Wiedziała, że wystarczyłby jej jeden raz i byłoby po ptakach.
OdpowiedzUsuńJeśli jednak chodziło o miłość... Cóż. Dla Nancy Velasco temat był zamknięty. Nie starała się już z nikim o nawiązanie trwalszej, a co za tym idzie zobowiązującej więzi. Nie było jej to na rękę. Zbyt wiele straciła.
Wracała do budynku. Miała zamiar położyć się spać, ale wiedziała, że i tak nie zaśnie. Była tym bardziej zaskoczona i zapewne tylko dlatego nie wydała z siebie żadnego odgłosu, gdy runęła na ziemię z nieznaną sobie dziewczyną. Zamrugała kilka razy. Jeszcze nie do końca będąc sobą, pozwoliła się podnieść. Odsunęła się jednak od nieznajomej i utkwiła w niej spojrzenie zmrużonych, niebieskich oczu.
- Co to było do jasnej cholery? - spytała z wyczuwalnym zdenerwowaniem. Odetchnęła jednak. Nie będzie się awanturować przed szkołą, o nie. - Nie, ze mną wszystko w porządku. Skończy się tylko na kilku siniakach. Następnym razem mogłabyś mnie uprzedzić. - dodała, krzyżując ramion pod biustem.
Nancy
[W sumie ja lubię burze i deszcz, ale jak dla mnie trochę za dużo już pada. ;/]
OdpowiedzUsuń- Zapytaj którą chcesz.- rzuciłem po czym upiłem kolejny łyk ze swojej butelki. Zacząłem się zastanawiać ile jeszcze alkoholu muszę w siebie wlać, żeby schlać się do nieprzytomności. Chyba sporo. Przez te kilka lat praktyki z prochami i alkoholem mój organizm stał się dość odporny na wszelkie tego typu substancje. A więc musiałem pić i brać coraz więcej... Ale pieniądze albo prochy jakoś zawsze się znajdowały. Podobnie z alkoholem. A jeśli nie to po prostu można było wejść do pierwszego lepszego sklepu i coś sobie wziąć. A narkotyki ukraść Keith'owi. Spojrzałem na siedzącą naprzeciwko mnie dziewczynę. Trochę żałowałem, że trafiła mi się taka współlokatorka. Gdyby była bardziej podobna do jednej z panienek z którymi piłem czy też spędzałem noce mogłoby być o wiele ciekawiej. Sięgnąłem do kieszeni po paczkę papierosów i z pewnym rozbawieniem przyglądałem się poczynaniom dziewczyny. Kiedy się rozebrała, zaśmiałem się pod nosem.
- Czy to ma być jakaś prowokacja?- zadrwiłem.
Wypełzł ze swoich czterech ścian niczym larwa z kokonu - ślamazarnie z nostalgią w zielonych ślepiach. Och, jakże mu się marzyła chwila ukojenia rozszalałych zmysłów... Przeżywał okropne katusze będąc już od kilku dobrych dni na głodzie. Nie zachowywał już tego stoickiego spokoju, obojętności na wszystkie bodźce z zewnątrz, występki społeczeństwa, w którym przyszło mu aktualnie przebywać, tak jak wcześniej. Był rozdrażniony, ba, reagował niezwykle agresywnie na choćby upomnienie nauczyciela. Ponadto trzęsły mu się ręce, a skupienie nie przychodziło do niego wcale. Dno, na które stoczył się w dość szybkim tępię odbiło się na jego wyglądzie. Wychudzone ciało skryte pod czarną bluzą, wory pod oczami i powolny chód. To już nie był ten sam Quentin co kilka dni temu... Teraz był wrakiem człowieka w czystej postaci.
OdpowiedzUsuńSkręcił w lewo powolnym krokiem, przy czym poprawił sobie swój plecak na ramieniu. Kolejny dzień przynosił ze sobą kilka żmudnych lekcji w towarzystwie grupki niewyżytych nastolatków. Westchnął głośno, nie będąc zbytnio zadowolonym z owej sytuacji. Owszem, mógł uciec gdzieś poza teren szkoły, ale w obecnym stanie nie miał nawet na to siły. Wcześniej zdarzały mu się takie występki, lecz teraz ? Ach, szkoda polemizować na ten temat. Był zażenowany swoim stanem...
Nacisnął na klamkę, by po chwili znaleźć się na ostatniej ławce u boku ślicznej dziewczyny, która mazała jakieś szkice w swoim zeszycie z nudów.
- Cześć. - mruknął jedynie, by nie wyjść na całkowitego gbura i ignoranta, którym w gruncie rzeczy był, by następnie ułożyć się wygodnie na ławce i przymknąć powieki.
Quentin.